TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

05.03.2011

Arka - Lech 0:3. Nokaut w końcówce. Relacja

Do 85 minuty Arka się trzymała. W końcówce Lech zadał trzy trafienia i wygrał aż 3:0.

 

17. kolejka Ekstraklasy

 

Arka Gdynia - Lech Poznań 0:3 (0:0)

Bramki: Ślusarski 85', Rudnevs 88', Mikołajczak 89'

 

Arka:  Moretto - Bruma, Rozić, Noll, Bednarek -  Giovanni (76 ' Ross), Szmatiuk, Bożok (82' Burkhardt), Zawistowski, Labukas - Mawaye (46' Wilczyński)

 

Lech:  Kotorowski -   Kikut, Bosacki, Arboleda, Henriquez - Wilk (59' Rudnevs), Możdżeń (46' Wołąkiewicz), Murawski, Stilic, Ślusarski - Ubiparip (80' Mikołajczak)

 

żółte  kartki: Rozic - Możdzeń

 

sędziował: Mirosław Górecki (Ruda Śląska)

 

Widzów: 11 780

 

Materiały Arki TV:

"Tuż przed meczem" dostępny TUTAJ

"Relacja z trybun" dostępny TUTAJ

"Bramki" - dostępny TUTAJ

"Konferencja prasowa" - dostępny TUTAJ

"Wywiad z Pasieką" - dostępny TUTAJ

 

Jesienią faworyci mieli w Gdyni pod górkę. Na wiosnę niestety role się odwróciły i to Arka zdaje się być bezradna w konfrontacjach z wyżej notowanymi rywalami. Po wicemistrzach Polski, teraz komplet punktów znad morza zabiera mistrz kraju, choć ostateczny rezultat, zdaniem trenerów obu drużyn, jest niewspółmierny do wydarzeń z całego meczu.

 

Szkoleniowiec Lecha Poznań znów wszystkich zszokował. Na ławce rezerwowych znaleźli się tacy piłkarze, jak Rudnevs i Kriwiec, o których Pasieka mówił, jako największej sile Kolejorza. Na ich miejsce do wyjściowej jedenastki trafili młody Możdżeń i rozczarowujący dotychczas Ubiparip. Wydawało się zatem, że przed gospodarzami otwiera się niepowtarzalna szansa, aby wykorzystać brak asów atutowych w zespole mistrza Polski i od pierwszej minuty poszukać swoich szans pod bramką Lecha. Niestety, absencja Michała Płotki na pozycji defensywnego pomocnika spowodowała spore roszady w ustawieniu naszej drużyny i widać było wyraźne problemy w funkcjonowaniu mechanizmu, który nieźle spisywał się tydzień wcześniej przeciwko Wiśle. Do środka pola przesunięty został Maciej Szmatiuk, a w jego miejsce z lewej strony powędrował Emil Noll. To z kolei spowodowało cofnięcie tak dobrze spisującego się na lewej pomocy Roberta Bednarka, a miejsce na skrzydle zajął Tadas Labukas. Tak dużo zmian wpłynęło niekorzystnie zwłaszcza na grę ofensywną, bo pojawiły się wyraźne problemy z płynnym wyprowadzaniem piłki z własnej strefy obronnej, a na dodatek przestały prawidłowo funkcjonować boki w naszym zespole.

 

 

 

Jako pierwsi strzał w kierunku bramki oddali goście. W 4. minucie bezpośrednio z rzutu wolnego zaskoczyć Moretto spróbował Stilić, ale przeniósł piłkę ok. metra nad poprzeczką. Brazylijski bramkarz Arki chwilę później dał próbkę swojego talentu… do dryblingu, bo po odważnym wyjściu przed pole karne nie wybił piłki jak najdalej przed siebie, jak to zwykle czynią bramkarze, lecz przeszedł z piłką jeszcze kilkanaście metrów i podał ją wreszcie do kolegi z pola.

 

W 7. minucie Arka stworzyła sobie doskonałą okazję do zdobycia bramki, jak się później okazało najlepszą w całym meczu. Z lewego skrzydła w pole karne wbiegł Labukas, świetnie dostrzegł Zawistowskiego i precyzyjnie zagrał mu piłkę, lecz będący w pełnym biegu pomocnik żółto-niebieskich fatalnie spudłował. Pięć minut później niezłym zagraniem w pole karne popisał się Duarte, lecz niestety żaden z Arkowców nie przewidział biernej postawy obrońców Lecha i nie przeciął tego dośrodkowania.

 

W 19. minucie zapachniało bramką dla gości. Szybka akcja Lecha prawą stroną zakończyła się dośrodkowaniem na długi słupek, gdzie do strzału przewrotką złożył się Ubiparip, ale nie trafił w światło bramki. Od tego momentu coraz więcej w posiadaniu piłki przebywali podopieczni Bakero, którzy powoli zaczynali kontrolować przebieg wydarzeń na boisku. Na szczęście dla gdynian, nie przekładało się to na sytuacje bramkowe, których było” jak na lekarstwo”. W 30. minucie indywidualną akcją popisał Duarte, który dryblingiem oszukał trzech Lechitów i po wejściu w pole karne oddał strzał, ale nie miał z nim większych problemów Kotorowski. Tak naprawdę to była ostatnia intersująca akcja w pierwszej odsłonie tego spotkania, w której niestety znów rozczarowała przede wszystkim ofensywa Arki. Rolę jedynego napastnika gdynian pełnił Joseph Mawaye i podobnie jak przed tygodniem rozczarował, o czym znów nie omieszkał po meczu wspomnieć Dariusz Pasieka. Po zmianie stron, nasz szkoleniowiec dokonał zatem kolejnych zmian, wprowadzając na lewą stronę pomocy Wojciecha Wilczyńskiego, a w miejsce Mawaye przesuwając Labukasa.

 

 

 

Po pierwszych minutach drugiej połowy, wydawało się, że w poczynaniach ofensywnych naszego zespołu wreszcie pojawiło się jakieś ożywienie, bo udało się wywalczyć kilka stałych fragmentów gry. Po pierwszym kornerze dla gospodarzy, pojawiła się także szansa na uderzenie z rzutu wolnego. Ponieważ piłka została ustawiona z prawej strony bramki Kotorowskiego, podszedł do niej Emil Noll i posłał ją w kierunku bliższego słupka, gdzie jednak czujnością wykazał się bramkarz Lecha.

 

Ofensywne zapędy gospodarzy dobiegły końca, gdy na ostatnie pół godziny do gry wprowadzony został Rudnevs. Od tego momentu, jak z rogu obfitości posypały się dalekie wrzutki na łotewskiego napastnika Lecha, z którymi sporo problemów mieli obrońcy Arki. Wychodzili z nich jednak obronną ręką, co nie zmieniło postaci rzeczy, że ciężar gry mocno przesunął się pod nasze pole karne. W 70. minucie bliski szczęścia był Ubiparip, gdy znalazł się z piłką w tym samym miejscu pola karnego, co przed tygodniem Małecki, zdobywający zwycięskiego gola dla Wisły. Serb okazał się jednak mniej skuteczny, bo jego strzał poszybował ponad poprzeczką.

 

Arka atakowała coraz rzadziej, nie mówiąc już o oddawaniu strzałów. Wszelkie próby gdynian kończyły się w najlepszym razie na rzucie rożnym, bądź przegranym pojedynku biegowym z Kotorowskim, jak miało to miejsce w przypadku Labukasa, który nie zdołał dojść do piłki zagranej przez wprowadzonego na boisko Burkhardta.

 

 

W 85. minucie wrócił koszmar sprzed tygodnia. Znów w końcowej fazie meczu zabrakło koncentracji naszym piłkarzom, którym przytrafił się prosty błąd, a konkretnie Marciano Brumie, który w pozornie niegroźnej sytuacji wdał się w pojedynek z jednym z Lechitów i niepotrzebnie go faulował w bocznej strefie pola karnego. Poznaniacy zaskoczyli naszych zawodników szybkim rozegraniem tego stałego fragmentu i nim się Arkowcy zorientowali, Semir Stilić wbiegł w nasze pole karne i idealnie zagrał do nadbiegającego środkiem Ślusarskiego, a ten dokonał formalności.

 

To, co się stało z naszą drużyną w kolejnych minutach, bardzo trudno wytłumaczyć. Zupełnie załamani tym, co znów się im przytrafiło w końcówce meczu, całkowicie już zapomnieli o grze w obronie, a piłkarze Lecha skrzętnie to wykorzystali. Najpierw w 88. minucie bez żadnej opieki w polu karnym znalazł się Rudnevs i nie zmarnował okazji do podwyższenia rezultatu. Nie upłynęło 60 sekund, a było już 3:0 dla mistrzów Polski. Tym razem na listę strzelców wpisał się Mikołajczak, który wykończył szybką akcję Ślusarskiego.

 

 

Kibice Arki mają prawo czuć się zawiedzeni, bo gdyńscy piłkarze nie wyciągnęli wniosków ze swoich błędów sprzed tygodnia i znów popełnili fatalne błędy w ostatnich minutach meczu. Poza tym wciąż bardzo wiele do życzenia pozostawia gra przedniej formacji, która praktycznie nie stanowiła dziś większego zagrożenia dla defensywy Lecha. Aby utrzymać się w lidze konieczne będzie zdobywanie bramek, a obydwa pierwsze mecze przed własną publicznością pokazały, że Arka wciąż ma z tym spore problemy. Przed nami pierwszy tej wiosny mecz wyjazdowy, a jak do tej pory było ze skutecznością żółto-niebieskich poza domem, wszyscy wiemy. Co gorsza będziemy gościć u przeciwnika, który w tej kolejce pokazał, że ze zdobywaniem goli problemów raczej nie ma. W czym zatem upatrywać optymizmu? Przede wszystkim zwiększy się pole manewru trenera Pasieki – do jego dyspozycji będą już Ervin Skela i Michał Płotka, a do treningu powinni wrócić także Mirko Ivanovski i Denis Glavina. Niestety do Zabrza nie pojedzie Ante Rozić, który dziś dostał czwartą żółtą kartkę i teraz czeka go przymusowa pauza. Gdyński szkoleniowiec ma nad czym rozmyślać i miejmy nadzieję, że zdoła wysunąć na tyle konstruktywne wnioski, aby w meczu z Górnikem zdobyć pierwsze w tym roku punkty. 

 

Arkadiusz Skubek 








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia