Aktualności

28.04.2010
Arka - Nadzieja umiera ostatnia (Dziennik Bałtycki)
Utrzymanie Arki jest wspólnym celem. W środę żółto-niebiescy grają na wyjeździe z Jagiellonią Białystok. Piłkarze Arki wsiedli w autobus i ruszyli w Polskę. Najpierw do Białegostoku na dzisiejszy mecz z Jagiellonią, a później - bez powrotu do Gdyni - na kolejne, sobotnie spotkanie z Odrą Wodzisław. Ruszyli po punkty, które dadzą jeszcze nadzieje na utrzymanie. A nadzieja, jak wiadomo, umiera ostatnia.
Sytuacja zamykających tabelę ekstraklasy żółto-niebieskich jest bardzo trudna, ale najważniejsze jest to, że ciągle sprawa utrzymania zespołu w krajowej elicie zależy od nich samych.
Nie muszą się oglądać na innych, wystarczy, że sami zaczną zdobywać punkty, wygrywać. Ma im w tym pomóc milion złotych dodatkowych premii w przypadku uniknięcia degradacji, które zapowiedział właściciel zespołu Ryszard Krauze. W wymiarze finansowym jest o co grać.
- Na boisko w Białymstoku i w czterech pozostałych do końca sezonu spotkaniach ma wyjść 11 zdeterminowanych, gotowych gryźć trawę zawodników. Inaczej sobie tego nie wyobrażam - mówi dyrektor sportowy Arki Andrzej Czyżniewski.
Taką postawę, walkę o utrzymanie ekstraklasy obiecali sami zawodnicy na spotkaniu z kierownictwem klubu. Zapewnili, że zrobią wszystko, aby Arka nadal grała z najlepszymi.
- Takie spotkanie to nic niezwykłego w naszej sytuacji. Porozmawialiśmy sobie szczerze w szerszym gronie. To nie był monolog, a wymiana poglądów pomiędzy kierownictwem klubu, kadrą trenerską, a zawodnikami. Wszyscy mamy jeden cel, a pan Krauze, ustanawiając dodatkową premię za utrzymanie, pokazał, że jemu - jako właścicielowi drużyny - też na tym zależy - mówił nam trener Arki Dariusz Pasieka.
Szkoleniowiec gdynian ciągle się jeszcze zastanawia, na których piłkarzy postawić dzisiaj w Białymstoku. Z Jagiellonią jedna zmiana w składzie jest pewna, bo za żółte kartki nie może grać Łukasz Kowalski. Kto więc zagra po prawej stronie bloku defensywnego?
- Jeszcze nie wiem, ale pewnie któryś z dwójki Tomasz Sokołowski - Piotr Robakowski - wyjaśnia Pasieka.
Jeszcze niedawno kiedy Arka jechała na mecz do Białegostoku można było nieomal w ciemno postawić na remis. Tak bywało w drugiej lidze. W ekstraklasie Arka nie ma już tak dobrego bilansu z "Jagą". W trzech meczach na tym poziomie rozgrywek dwa razy był remis, a raz gdynianie przegrali. Jagiellonia wyeliminował też Arkę, w tym sezonie, z rozgrywek Pucharu Polski.
Zespół z Białegostoku gra naprawdę widowiskowy futbol, ale na swoim koncie ma zaledwie 27 punktów, do sezonu przystąpił wszak z bilansem -10, a to oznacza, że zespół trenera Michała Probierza jest ciągle zagrożony spadkiem.
Pewnie dlatego szkoleniowiec Jagiellonii środowy mecz z Arką określił jako najważniejszy w sezonie i zaapelował do miejscowych kibiców o gorący doping, który poniesie jego zespół do zwycięstwa.
Janusz Woźniak - Dziennik Bałtycki
Sytuacja zamykających tabelę ekstraklasy żółto-niebieskich jest bardzo trudna, ale najważniejsze jest to, że ciągle sprawa utrzymania zespołu w krajowej elicie zależy od nich samych.
Nie muszą się oglądać na innych, wystarczy, że sami zaczną zdobywać punkty, wygrywać. Ma im w tym pomóc milion złotych dodatkowych premii w przypadku uniknięcia degradacji, które zapowiedział właściciel zespołu Ryszard Krauze. W wymiarze finansowym jest o co grać.
- Na boisko w Białymstoku i w czterech pozostałych do końca sezonu spotkaniach ma wyjść 11 zdeterminowanych, gotowych gryźć trawę zawodników. Inaczej sobie tego nie wyobrażam - mówi dyrektor sportowy Arki Andrzej Czyżniewski.
Taką postawę, walkę o utrzymanie ekstraklasy obiecali sami zawodnicy na spotkaniu z kierownictwem klubu. Zapewnili, że zrobią wszystko, aby Arka nadal grała z najlepszymi.
- Takie spotkanie to nic niezwykłego w naszej sytuacji. Porozmawialiśmy sobie szczerze w szerszym gronie. To nie był monolog, a wymiana poglądów pomiędzy kierownictwem klubu, kadrą trenerską, a zawodnikami. Wszyscy mamy jeden cel, a pan Krauze, ustanawiając dodatkową premię za utrzymanie, pokazał, że jemu - jako właścicielowi drużyny - też na tym zależy - mówił nam trener Arki Dariusz Pasieka.
Szkoleniowiec gdynian ciągle się jeszcze zastanawia, na których piłkarzy postawić dzisiaj w Białymstoku. Z Jagiellonią jedna zmiana w składzie jest pewna, bo za żółte kartki nie może grać Łukasz Kowalski. Kto więc zagra po prawej stronie bloku defensywnego?
- Jeszcze nie wiem, ale pewnie któryś z dwójki Tomasz Sokołowski - Piotr Robakowski - wyjaśnia Pasieka.
Jeszcze niedawno kiedy Arka jechała na mecz do Białegostoku można było nieomal w ciemno postawić na remis. Tak bywało w drugiej lidze. W ekstraklasie Arka nie ma już tak dobrego bilansu z "Jagą". W trzech meczach na tym poziomie rozgrywek dwa razy był remis, a raz gdynianie przegrali. Jagiellonia wyeliminował też Arkę, w tym sezonie, z rozgrywek Pucharu Polski.
Zespół z Białegostoku gra naprawdę widowiskowy futbol, ale na swoim koncie ma zaledwie 27 punktów, do sezonu przystąpił wszak z bilansem -10, a to oznacza, że zespół trenera Michała Probierza jest ciągle zagrożony spadkiem.
Pewnie dlatego szkoleniowiec Jagiellonii środowy mecz z Arką określił jako najważniejszy w sezonie i zaapelował do miejscowych kibiców o gorący doping, który poniesie jego zespół do zwycięstwa.
Janusz Woźniak - Dziennik Bałtycki