TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

29.05.2011

Śląsk - Arka 5:0. Smutne pożegnanie. Relacja

Druga połowa meczu Arki ze Śląskiem była chyba najgorszą w historii występów żółto-niebieskich w najwyższej klasie rozgrywkowej. Na tym poziomie nasz zespół nie zagra w przyszłym sezonie, bo zabrakło mu jednego punktu...

 

30. kolejka Ekstraklasy

 

Śląsk Wrocław - Arka Gdynia 5:0 (0:0)

Bramki: Diaz 46' 63' 66' Sztylka 82' Kelemen 85'(k)

 

Arka: Moretto - Robakowski (59' Mawaye), Szmatiuk, Żołnierewicz, Noll - Burkhardt (59' Giovanni), Budziński (67' Siebert), Bożok, Glavina - Ivanovski, Labukas

 

Śląsk: Kelemen - Wołczek (78' Dudek), Celeban, Spahić, Socha - Gancarczyk, Sztylka, Elsner, Sobota (73' Madej), Ćwielong - Diaz (75' Szewczuk).

 

Żółte kartki: Elsner - Robakowski

 

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

 

 

Po porażce z Legią w ubiegłą środę, najbardziej ubolewano nie tylko nad powrotem „pod kręskę”, ale również nad utratą własnego losu ze swoich rąk i nóg. Wiadomo było, że nawet zwycięstwo we Wrocławiu mogło nie uratować Arki wobec wygranej Cracovii na wyjeździe z grającym „ o pietruszkę” Bełchatowem. Tymczasem GKS stanął na wysokości i dość niespodziewanie pokonał Pasy, wystarczyło więc „zaledwie” zremisować na boisku pretendenta do tytułu wicemistrzowskiego…

 

Do przerwy gra żółto-niebieskich wyglądała dość obiecująco, choć należy też uczciwie przyznać, że gospodarze nie wznosili się na wyżyny swoich umiejętności. Przez długie fragmenty to zespół Franza Straki prezentował się korzystniej, utrzymywał się przy piłce, zbliżał się w okolice pola karnego, gdzie jednak najczęściej brakowało dokładnego dogrania, czy też precyzji przy oddawanym strzale. Akcja oskrzydlająca Glavina, minimalnie niecelny strzał z dystansu Burkhardta pozwalał na optymizm na kolejne minuty tego jakże ważnego meczu.

 

Okazało się jednak, że upływający czas pracował na korzyść Śląska. Nieznacznie chybione uderzenie Diaza, czy efektowna interwencja Moretto po uderzeniu Ćwielonga pokazały, że na taryfę ulgową Arka liczyć nie może. Nie zmieniało to jednak faktu, że w grze gospodarzy odczuwalny był brak pauzującego za żółte kartki Sebastiana Mili i ich akcjom brakowało tempa i pomysłu na skuteczne wykończenie.

 

Po 30. minucie spotkania Arka znów odważniej zaatakowała, a przekuło się to na serię rzutów rożnych w jej wykonaniu. Niestety, podobnie jak w meczu z Legią, tak i tym razem, nasz przeciwnik zdawał się być świetnie przygotowany na stałe fragmenty gry. Jedyną korzyścią z tych sytuacji był kolejny niezły strzał Filipa Burkhardta zza pola karnego. Do szatni oba zespoły zeszły z remisem i nikt nie mógł przypuszczać takiego rozwoju wypadków, który nastąpił po zmianie stron…

 

Na drugą połowę w żółto-niebieskich strojach wyszedł na boisko zupełnie inny zespół, choć w Bełchatowie w tym momencie wciąż był bezbramkowy remis, który arkowców nie satysfakcjonował. Nagle z gdynian uszła koncentracja, a zastąpiła ją zupełnie niezrozumiała bezradność i niedokładność niemal w każdym zagraniu. W efekcie byliśmy świadkami chyba najgorszych 45 minut w wykonaniu Arki Gdynia w całej historii gier na boiskach Ekstraklasy.

 

Katastrofa nadeszła już 22 sekundy po rozpoczęciu drugiej odsłony. Z piłką zabrał się Diaz, a Budziński dwukrotnie próbował mu ją odebrać, lecz pomimo tego, że w nią za każdym razem trafiał, Argentyńczyk wciąż pozostawał w jej posiadaniu. W ten sposób przedostał się aż w pole karne i przy biernej postawie obrońców zupełnie bezkarnie posłał futbolówkę w „długi” róg bramki Moretto. Nie po raz pierwszy Arka straciła tak zawstydzającego jej piłkarzy gola. Jakby tego było mało, parę minut później do Wrocławia dotarła informacja, że Cracovia również straciła bramkę, a to oznaczało, że Arka do utrzymania Ekstraklasy potrzebuje remisu!

 

Jeśli ktoś liczył, że Arka rzuci się desperacko do odrabiania strat, srogo się pomylił. Co mógł, robił jedynie Straka, posyłając na boisko ofensywnych Mawaye i Giovanni’ego, sadzając na ławce pomocnika i obrońcę. To miał być impuls, że gdynianie powinni zagrać va banque, lecz zamiast ich ataków, mieliśmy dwa ciosy wyprowadzone przez zespół Lenczyka, a konkretnie Cristiana Diaza. Najpierw w 62. min. rajd lewym skrzydłem precyzyjnym dośrodkowaniem zakończył Ćwielong, a wbiegający w pole karne napastnik Ślaska przepiękną główką nie dał szans Moretto na interwencję. Bramka była wyjątkowej urody, ale odpowiedź na pytanie, jak to możliwe, że Diaz mimo asysty dwójki naszych obrońców doszedł do tego podania, pozostanie ich tajemnicą…

 

180 sekund później mecz został rozstrzygnięty. Diaz nadspodziewanie łatwo poradził sobie z Maciejem Szmatiukiem i mimo ostrego kąta posłał piłkę do siatki. W ten sposób Argentyńczyk skompletował klasycznego hat-tricka, choć w tym dokonaniu spory udział mieli sami arkowcy. Było 3:0 i los Arki stał się przesądzony…

 

Zanim ostatni mecz Arki w Ekstraklasie dobiegł końca, gospodarze jeszcze dwukrotnie dobili nasz zespół i „z przytupem” udokumentowali swoje wicemistrzostwo. W 81. minucie tuż przed polem karnym rzut wolny egzekwował Sztylka. Choć swój strzał skierował w róg, którego pilnował Moretto, mocno uderzona piłka zdołała zaskoczyć brazylijsiego bramkarza Arki i wpadła do siatki.

 

Ostatni, piąty gol padł również po stałym fragmencie gry, tyle że po rzucie karnym. Bezsensowny faul w „szesnastce” w 85. min. popełnił grający katastrofalny mecz Emil Noll, paradoksalnie jeden z najlepszych zawodników Arki w całej rundzie wiosennej. Do jedenastki podszedł… bramkarz Śląska Marian Kelemen. Słowak niczym rasowy egzekutor nie dał szans Moretto i ustalił wynik meczu.

 

Arka w fatalnym stylu zmarnowała ostatnią szansę na utrzymanie. W dwóch ostatnich, decydujących o jej losie meczach traci aż dziesięć (!) goli i wraz z Polonią Bytom żegna się z Ekstraklasą. Na jak długo? Nie można wykluczyć, że zaledwie… na dwa dni, bo we wtorek Komisja Odwoławcza ds. Licencji podejmie decyzję w sprawie Polonii i Górnika i jeśli zabrzanie po raz drugi nie przekonają jej w sprawie spłaty swojego kilkunastomilionowego zadłużenia, to ich kosztem nasz zespół może pozostać w krajowej elicie. Nie zmieni to jednak faktu, że Arka nie zdołała na boisku utrzymać się w lidze i srodze zawiodła wszystkich swoich kibiców…

 

Arkadiusz Skubek

 








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia