Aktualności

20.07.2025
Centrum pomeczowe: Motor Lublin - Arka Gdynia 1:0
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń); VAR: Kornel Paszkiewicz (Wrocław)
Widzów: 14 718
Pięć lat i starczy. Arka wróciła na piłkarskie salony, czyli tam, gdzie jej miejsce. Powrót do PKO BP Ekstraklasy ucieszył wszystkich i zrekompensowało to ilość rozczarowań z czterech wcześniejszych sezonów. Tym bardziej istotne jest, aby nie roztrwonić tego sukcesu, tylko ugruntować swoją pozycję w piłkarskiej elicie. O punkty trzeba walczyć w każdej z 34 kolejek, a w pierwszej Arce przyszło rywalizować w Lublinie. Nikomu w Gdyni nie trzeba przypominać, że Motor wywalczył awans rok temu kosztem naszego zespołu, więc przed meczem nie brakowało powrotów do tamtych przykrych dla nas momentów.
W wyjściowym składzie Arki pojawiło się czterech debiutantów: Zator, Abramowicz, Kerk i Nguiamba. Na pozycji nr 9 trener Szwarga postawił na wariant, który był skuteczny w sparingach, czyli na Hide Vitalucciego, a po bokach wspomagać go mieli Gaprindaszwili i Kocyła.
Motor dał się poznać w ubiegłym sezonie jako zespół, który stara się grać od pierwszej do ostatniej minuty bardzo intensywnie, więc trudno było mówić o zaskoczeniu, gdy od razu po rozpoczęciu gry było gorąco w naszym polu karnym. Towarzyszyły temu nerwy Arkowców, ale po kilku minutach udało się je opanować i obyło się bez straty gola już na początku rywalizacji.
W 15 minucie piłka wpadła do siatki gospodarzy, a trybuna z kibicami Arki eksplodowała z radości. Ta była jednak krótka, bo gdy Celestine posłał piłkę do bramki po dośrodkowaniu z narożnika boiska Vitalucciego, arbiter dopatrzył się pozycji spalonej Sidibe, który absorbował uwagę bramkarza Motoru. Siedem minut później to lublinianie mogli objąć prowadzenie, bo zagranie wzdłuż bramki Ndiaye omal nie stało się asystą do Wójcika. Piłka szczęśliwie wpadła w ręce Węglarza.
W 33 minucie szansę na strzał z rzutu wolnego otrzymał Kerk. Niemiec mocno uderzył z 25 metrów, ale wprost w Najemskiego, który długo dochodził do siebie po przyjęciu piłki na głowę. W kolejnych minutach mocniej nacisnął Motor i w dwóch sytuacjach mieliśmy szczęście, że celownik Ndiaye był rozregulowany. Najpierw Senegalczyk sam finalizował kontrę swojego zespołu i posłał piłkę metr od słupka od naszej bramki, a później uderzał głową z 3 metrów po podaniu Króla, ale i tym razem futbolówka nie znalazła drogi do siatki.
Do przerwy mieliśmy wynik bezbramkowy, a taki stan rzeczy był z pewnością bardziej satysfakcjonujący dla gdynian. Aby po przerwie ten stan rzeczy nie uległ zmianie, Arka powinna była lepiej zabezpieczyć swoją prawa stronę, bo większość ataków gospodarzy napędzała się właśnie w tej strefie boiska. Z kolei zespół trenera Szwargi musiał być bardziej precyzyjny zarówno przy posyłaniu piłki w pole karne, jak i wykończeniu.
Na drugą połowę na boisku zameldował się Navarro i już w 47 minucie popisał się świetnym dośrodkowaniem w pole karne, które w ostatniej chwili przed Vitaluccim przeciął jeden z defensorów gospodarzy.
Niestety w 51 minucie swoją nieskuteczność przełamał Ndiaye. W tempo wbiegł za plecy Abramowicza, gdzie posłał piłkę Wolski, a chwilę po jej przyjęciu kropnął nie do obrony dla Węglarza. Gdy kolejne minuty nie przynosiły jakiś konkretów ze strony Arki, po godzinie gry trener Szwarga sięgnął po potrójną zmianę. Do boju posłani zostali Jakubczyk, Sobczak i Oliveira. Po kilku chwilach komplet zmian wykorzystaliśmy, posyłając do gry Predenkiewicza.
Czas mijał, a sytuacji pod bramką lublinian było jak na lekarstwo. Gdy kwadrans przed końcem Oliveira wywalczył rzut rożny, z dośrodkowaniem Navarro gospodarze uporali się bez większych problemów. Motor z kolei chciał skorzystać z faktu, że Arka coraz więcej ryzykowała i szukał drugiego trafienia. W 78 minucie Palacz zza pola karnego kropnął z powietrza i trafił w poprzeczkę.
Arka swoją szansę na remis miała w trzeciej doliczonej minucie gry. Wtedy Oliveira zacentrował spod linii bocznej na dalszy słupek, a piłka spadła na stopę Predenkiewicza. Niestety Marcel nie skorzystał z tej szansy i posłał piłkę obok bramki.
Arka wróciła do Gdyni bez punktów, choć przy odrobinie szczęścia mogło stać się inaczej. Z pewnością sporo materiału do analizy otrzymał Dawid Szwarga i jego sztab, aby wyciągnąć właściwe wnioski i w kolejnych meczach zapunktować. Dziś rywal był bardziej konkretny i stworzył więcej zagrożenia pod bramką, z czego raz skorzystał i to tego wieczora wystarczyło.
Arkadiusz Skubek

Bramki | 1 | 0 |
Gole oczekiwane | 2,11 | 0,48 |
Strzały | 17 | 10 |
Celne | 5 | 1 |
Posiadanie piłki | 60 | 40 |
Spalone | 3 | 3 |
Rzuty rożne | 9 | 8 |
Faule | 13 | 10 |
Podania | 509 | 339 |
Celne podania | 78% | 75% |
Dystans | 113,57 | 117,64 |
Żółte kartki | 2 | 4 |
Czerwone kartki | 0 | 0 |