TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

01.10.2018

Mistrz Polski zawiódł u siebie

Wydawało się, że w drodze po jubileuszową wygraną w ekstraklasie (numer 1100) oraz pierwszy w sezonie awans na pozycję lidera tabeli Legii nie mógł trafić się wygodniejszy przeciwnik. Z czternastu ligowych spotkań w Warszawie wygrała z zespołem z Gdyni aż trzynaście. W ośmiu ostatnich meczach ekstraklasy u siebie zdobyła z Arką 21 punktów. Ale w piątek napotkała na niespodziewany opór – drużyna trenera Zbigniewa Smółki przez 40 minut rządziła przy Łazienkowskiej. Już w pierwszej akcji zdobyła bramkę, a potem długo kontrolowała sytuację. 

 

Znowu stały fragment

Mistrzowie Polski rozegrali najgorsze 45 minut pod wodzą trenera Ricardo Sa Pinto – nie udawało im się nic. W ofensywie nie istnieli, bardzo długo nawet nie zbliżyli się nie tylko pod bramkę Arki, ale nawet w pobliże jej pola karnego – każdy zawodnik w białej koszulce podejmował złą decyzję, a Łotysz Pavels Steinbors nudził się między słupkami. W niczym nie przypominali zespołu, który wygrał dwa ostatnie mecze ligowe – za to goście wyglądali na silniejszych fizycznie i lepszych technicznie.

 

Adam Deja, Damian Zbozień i Aleksandar Kolev dosłownie rozbijali rywali powalając ich na murawę niemal w każdym starciu o piłkę. Legioniści zaczęli odpowiadać dopiero po przerwie. A Michał Janota z Luką Zarandią czarowali zwodami, pokazywali jak utrzymać się przy piłce na połowie przeciwnika albo minąć rywala. Nie dążyli do zdobycia drugiej bramki, tylko pilnowali korzystnego wyniku.

 

Koncepcję trenera Smółki zburzyło zejście kontuzjowanego Deji, legioniści przestali wyglądać na zupełnie bezradnych i zagubionych. Kreowanie okazji podbramkowych idzie im ostatnio jak po grudzie, jednak ich silną bronią są stałe fragmenty. Tydzień temu po rzucie rożnym do bramki Miedzi na 1:0 piłkę wbił Cafu, w piątek Michał Kucharczyk wyrównał. To jego 46. ligowe trafienie w koszulce Legii. W klasyfikacji najskuteczniejszych piłkarzy warszawskiego klubu wyprzedził m.in. Leszka Pisza oraz Sylwestra Czereszewskiego.

 

Osiem punktów na 18

Po przerwie zespół Sa Pinto odzyskał kontrolę nad spotkaniem, goście zostali zepchnięci na swoją połowę i we własne pole karne. Tym razem to trener Smółka wściekał się na swoich piłkarzy, że grają mało odważnie. Gospodarze przejęli inicjatywę, odzyskali piłkę, ale z jej posiadania i wymiany podań niewiele wynikało. Brakowało strzałów, zmiany rytmu, wygranego pojedynku, stworzenia przewagi pod bramką Arki. Trener Sa Pinto wystawił tę samą jedenastkę, co w wygranych spotkaniach z Lechem oraz Miedzią. Pod wodzą portugalskiego szkoleniowca legioniści drugi raz musieli odrabiać straty na własnym boisku w spotkaniu ligowym – z Wisłą Płock się nie udało, przegrali 1:4. Wcześniej w tym sezonie wygrali tylko raz, kiedy rywal zdobył pierwszą bramkę – 2:1 w Kielcach, ale to było za czasów powoli zapominanego w stolicy Deana Klafuricia.

 

Z Arką, która w obecnych rozgrywkach zwyciężyła na wyjeździe tylko raz (w Płocku), znowu straciła punkty na swoim boisku. W obecnych rozgrywkach mistrzowie Polski wywalczyli w Warszawie ledwie osiem punktów na 18 możliwych i mają ujemny bilans bramkowy (6-9). Dlatego nie są liderem ekstraklasy. 

 

LEGIA WARSZAWA – ARKA GDYNIA

 

Bramki: Kucharczyk 45 – Jankowski 3

 

***

Powiedzieli po meczu:

 

Ricardo Sa Pinto (Legia):

Szkoda, że zaczęliśmy od gola rywali. Ciężko po takiej bramce być lepszym od rywala. Byliśmy źli, ta bramka zachwiała pewnością drużyny. Po przerwie graliśmy znacznie lepiej. Moim zdaniem robiliśmy wystarczająco dużo, by wygrać. Na pewno nie jest jednak o to łatwo, graliśmy trzeci mecz w tak krótkim czasie. Mieliśmy do przejechania 1800 kilometrów w cztery dni. Jestem dumny z zawodników. Musimy grać co najmniej tak jak w drugiej połowie. 

 

Sędziowanie mogłoby być lepsze, choć trudno mi ocenić sytuację co do karnego. 

 

Jeśli chodzi o Michała Pazdana, to cenię go, ale Jędrzejczyk i Wieteska dobrze się spisują. Taki jest mój wybór, ale do Michała mam. takie sam zaufanie. Tak samo jak z bramkarzami, gdzie też mam kilku dobrych zawodników. 

 

Zbigniew Smółka (Arka):

Oglądałem na żywo mecz Legii z Lechem, gdy wygrała dzięki większej woli walki. Teraz jej się przeciwstawiliśmy tym samym. Gratulacje dla mojego zespołu. Uważam, że do momentu, gdy Adam Deja przebywał na boisku, byliśmy lepsi. Po jego kontuzji wszedł Adam Danch, też dał dobrą zmianę, ale Deja jest bardziej ofensywnym zawodnikiem.

 

Może dla kibiców nie było to ładny mecz, pewnie słabo się go oglądało, ale piłkarzy obu zdrowia kosztował dużo zdrowia. Szanujemy ten remis i pracujemy dalej.

 

Robert Błoński








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia