Aktualności > Wywiady
17.10.2007
Po drugiej stronie barykady
1 lipca Piotr Burlikowski objął stanowisko dyrektora sportowego. Obok pozostania trenera Wojciecha Stawowego był to jeden z lepszych ruchów transferowych w ostatnim okienku. W czasie swojego pobytu w Koronie Kielce dopracował się opinii jednego z najlepszych w swoim fachu. Dzięki temu, kiedy ogłosił odejście z Kielc, otrzymał oferty z wielu klubów, w tym od najmocniejszych polskiej ligi. Jednak niespodziewanie wybrał Arkę, która po najgorszym okresie wychodziła na prostą. Poniżej przedstawiamy wywiad, w którym Piotr Burlikowski opowiada o pracy dyrektora sportowego i swoich przemyśleniach w tej dziedzinie.
Czym zajmuje się dyrektor sportowy?
Dyrektor sportowy jest to bardzo strategiczna i długofalowa funkcja. Zajmuje się kreowaniem polityki sportowej klubu, czyli ogólnie mówiąc nadzoruje wszelkie posunięcia dotyczące sfery sportowej w klubie Począwszy od najmłodszej grupy trampkarzy skończywszy na pierwszej drużynie. Dostosowuje wizję rozwoju sportowego do możliwości klubu. Nadzoruje pomysłowi właściciela klubu,ludzi finansujących go czy ludzi nadzorujących klub. Ocenia przydatność zawodników znajdujących się w orbicie zainteresowania, czy mieści się on w strategii klubu, czy jego przyjście niesie za sobą korzyści sportowe i finansowe. Dyrektor sportowy ma za zadanie ułożyć wszystkie szczeble dotyczące polityki kadrowej w klubie. Dotyczy to nie tylko zawodników, ale również trenerów czy osób funkcjonujących w sferze sportowej klubu i na wszystkich szczeblach.
Dyrektor sportowy jest to bardzo strategiczna i długofalowa funkcja. Zajmuje się kreowaniem polityki sportowej klubu, czyli ogólnie mówiąc nadzoruje wszelkie posunięcia dotyczące sfery sportowej w klubie Począwszy od najmłodszej grupy trampkarzy skończywszy na pierwszej drużynie. Dostosowuje wizję rozwoju sportowego do możliwości klubu. Nadzoruje pomysłowi właściciela klubu,ludzi finansujących go czy ludzi nadzorujących klub. Ocenia przydatność zawodników znajdujących się w orbicie zainteresowania, czy mieści się on w strategii klubu, czy jego przyjście niesie za sobą korzyści sportowe i finansowe. Dyrektor sportowy ma za zadanie ułożyć wszystkie szczeble dotyczące polityki kadrowej w klubie. Dotyczy to nie tylko zawodników, ale również trenerów czy osób funkcjonujących w sferze sportowej klubu i na wszystkich szczeblach.
Tak więc czyje zdanie jest nadrzędne w kwestii transferów? Dyrektora czy trenera?
Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że rola dyrektora sportowego nie zawęża się tylko do pierwszego zespołu. Ponieważ w każdym zespole są trenerzy odpowiadający za swoje drużyny i mają swoją wizję polityki personalnej. Każdy trener jest zawsze odpowiedzialny za swój pomysł na grę, a rolą dyrektora jest pomoc, rozmowa, konsultacja czy nadzór. Nie wyobrażam sobie sytuacji ,że dyrektor nie wie kto do klubu ma przyjść i oczywiście vice versa wszelkie ruchy transferowe muszą być dyskutowane i opiniowane przez trenera. Kolejny ruch to dostosowanie danego kontraktu zawodnika pod strategię klubu. Mam tu na myśli długość kontraktu, czy ma to być wypożyczenie, czy transfer definitywny . No i bardzo ważna rzecz, trenerzy często nie mają czasu obserwować rynku gry czy danych zawodników. Od tego też jest dyrektor sportowy, który musi współpracować z tzw. grupą scoutów (czyli osób odpowiedzialnych za wyszukiwanie talentów w niższych ligach) i proponować takich zawodników danemu trenerowi. W skrócie powiem tak, dyrektor sportowy i trener jest to team, który wspólnie działa.
Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że rola dyrektora sportowego nie zawęża się tylko do pierwszego zespołu. Ponieważ w każdym zespole są trenerzy odpowiadający za swoje drużyny i mają swoją wizję polityki personalnej. Każdy trener jest zawsze odpowiedzialny za swój pomysł na grę, a rolą dyrektora jest pomoc, rozmowa, konsultacja czy nadzór. Nie wyobrażam sobie sytuacji ,że dyrektor nie wie kto do klubu ma przyjść i oczywiście vice versa wszelkie ruchy transferowe muszą być dyskutowane i opiniowane przez trenera. Kolejny ruch to dostosowanie danego kontraktu zawodnika pod strategię klubu. Mam tu na myśli długość kontraktu, czy ma to być wypożyczenie, czy transfer definitywny . No i bardzo ważna rzecz, trenerzy często nie mają czasu obserwować rynku gry czy danych zawodników. Od tego też jest dyrektor sportowy, który musi współpracować z tzw. grupą scoutów (czyli osób odpowiedzialnych za wyszukiwanie talentów w niższych ligach) i proponować takich zawodników danemu trenerowi. W skrócie powiem tak, dyrektor sportowy i trener jest to team, który wspólnie działa.
Jak to się stało, że dostał pan dyrektorem a nie trenerem?
Absolutnie nie ciągnie mnie do trenerki. Jako zawodnik występowałem w wielu miejscach w Polsce i na świecie i myślałem sobie wtedy, że w końcu wrócę na stałe do domu i będę siedział w swojej Bydgoszczy. Bycie trenerem wiąże się z dalszymi przeprowadzkami i takim cygańskim życiem. Bycie dyrektorem pokazało, że dalej odbywa się to właśnie w taki sposób aczkolwiek widzę siebie jako sprawnego menadżera, człowieka od zarządzania. Jestem bardzo zadowolony ze swojego wyboru.
Absolutnie nie ciągnie mnie do trenerki. Jako zawodnik występowałem w wielu miejscach w Polsce i na świecie i myślałem sobie wtedy, że w końcu wrócę na stałe do domu i będę siedział w swojej Bydgoszczy. Bycie trenerem wiąże się z dalszymi przeprowadzkami i takim cygańskim życiem. Bycie dyrektorem pokazało, że dalej odbywa się to właśnie w taki sposób aczkolwiek widzę siebie jako sprawnego menadżera, człowieka od zarządzania. Jestem bardzo zadowolony ze swojego wyboru.
Zamiana dresu i szatni na garnitur i biuro nie była dla pana dużym szokiem?
Nie. Cieszę się, że dalej funkcjonuję w piłce ,ale już po drugiej stronie barykady. Aczkolwiek trwało to troszeczkę, bo próbowałem sobie znaleźć miejsce w życiu poza piłką nożną. Jednak prezes Krzysztof Klicki kiedyś powiedział: „Twoje miejsce jest przy piłce”. Wdzięczny mu jestem za to, że namówił mnie do spróbowania sił w tej właśnie roli. I nigdy nie mówię, że to jest moja praca, to jest po prostu pasja. Kiedyś żona mi powiedziała, że bez piłki nie mogę żyć i mam realizować się w tym, co uwielbiam. Kasia to zaakceptowała, co nie było łatwe po tylu latach tułaczki.
Nie. Cieszę się, że dalej funkcjonuję w piłce ,ale już po drugiej stronie barykady. Aczkolwiek trwało to troszeczkę, bo próbowałem sobie znaleźć miejsce w życiu poza piłką nożną. Jednak prezes Krzysztof Klicki kiedyś powiedział: „Twoje miejsce jest przy piłce”. Wdzięczny mu jestem za to, że namówił mnie do spróbowania sił w tej właśnie roli. I nigdy nie mówię, że to jest moja praca, to jest po prostu pasja. Kiedyś żona mi powiedziała, że bez piłki nie mogę żyć i mam realizować się w tym, co uwielbiam. Kasia to zaakceptowała, co nie było łatwe po tylu latach tułaczki.
Jak to się stało, że trafił pan do Korony Kielce?
Z prezesami Klickim, Tkaczukiem czy Fibakiewiczem znałem się jeszcze zanim podjąłem pracę w Koronie. Przy okazji różnych spotkań towarzyskich często rozmawialiśmy o piłce nożnej, o jej funkcjonowaniu i różnych niuansach. Wraz z rozwojem klubu, prezes Klicki zaproponował mi funkcję dyrektora sportowego. Było to po awansie Korony do II ligi. Jestem mu za to bardzo wdzięczny, bo to właśnie dzięki niemu jestem dalej w piłce. Będę mu to pamiętał do końca życia.
Z prezesami Klickim, Tkaczukiem czy Fibakiewiczem znałem się jeszcze zanim podjąłem pracę w Koronie. Przy okazji różnych spotkań towarzyskich często rozmawialiśmy o piłce nożnej, o jej funkcjonowaniu i różnych niuansach. Wraz z rozwojem klubu, prezes Klicki zaproponował mi funkcję dyrektora sportowego. Było to po awansie Korony do II ligi. Jestem mu za to bardzo wdzięczny, bo to właśnie dzięki niemu jestem dalej w piłce. Będę mu to pamiętał do końca życia.
Kiedy podejmował pan pracę w Koronie czekał tam kawał roboty do wykonania. Odchodząc, zostawiał pan już zupełnie inny klub. Czy śmiało może pan uznać to za swój sukces?
Czy mój okres pracy w Koronie zakończył się sukcesem? Niech to osądzą inni. Ja jestem od pracy. Na początku w Koronie było podobnie jak w Arce teraz. Był to klub z ambicjami i co najważniejsze - możliwościami, z paroma grupami młodzieżowymi, wchodził dopiero na top polskiej piłki. Brakowało stadionu z prawdziwego zdarzenia. W ciągu trzech lat Korona dorobiła się młodzieżowych reprezentantów kraju oraz czterech kadrowiczów na szczeblu reprezentacji seniorskiej. Teraz Korona stara się grać o najwyższe laury, ale nie jest to jeszcze poziom, o jakim marzą prezesi i Kielce. Doszły do tego poważne transfery. Prezes Klicki powiedział kiedyś, że doczekam jeszcze transferów w milionach euro i tak się stało. A przychodząc do pracy w Kiecach wyglądało to tak niepozornie. No i tak czysto wymiernie: pierwszy zespół to czołowy klub w Polsce z przegranym niestety finałem PP. Druga drużyna: awans z piątej ligi do trzeciej. No i praca z grupami młodzieżowymi – zaczynałem z kilkoma drużynami młodzieżowymi, a dzisiaj zespół złożony w większości z wyselekcjonowanej grupy młodzieży przewodzi rozgrywkom Młodej Ekstraklasy. Mam satysfakcję również z postępów zawodników, którzy trafili do Kielc z niższych lig: Kaczmarek, Bonin, Robak, Golański, Bednarek, Tomasz Nowak, Kolendowicz , Załuska, Piechna, Wilk. Wielu z nich było zawodnikami anonimowymi i dopiero gra w Kielcach ich rozwinęła. Oczywiście muszę koniecznie podkreślić, że miałem okazję współpracować z bardzo dobrymi trenerami : Wdowczykiem i Wieczorkiem. Tym ludziom bardzo dużo zawdzięczam.
Czy mój okres pracy w Koronie zakończył się sukcesem? Niech to osądzą inni. Ja jestem od pracy. Na początku w Koronie było podobnie jak w Arce teraz. Był to klub z ambicjami i co najważniejsze - możliwościami, z paroma grupami młodzieżowymi, wchodził dopiero na top polskiej piłki. Brakowało stadionu z prawdziwego zdarzenia. W ciągu trzech lat Korona dorobiła się młodzieżowych reprezentantów kraju oraz czterech kadrowiczów na szczeblu reprezentacji seniorskiej. Teraz Korona stara się grać o najwyższe laury, ale nie jest to jeszcze poziom, o jakim marzą prezesi i Kielce. Doszły do tego poważne transfery. Prezes Klicki powiedział kiedyś, że doczekam jeszcze transferów w milionach euro i tak się stało. A przychodząc do pracy w Kiecach wyglądało to tak niepozornie. No i tak czysto wymiernie: pierwszy zespół to czołowy klub w Polsce z przegranym niestety finałem PP. Druga drużyna: awans z piątej ligi do trzeciej. No i praca z grupami młodzieżowymi – zaczynałem z kilkoma drużynami młodzieżowymi, a dzisiaj zespół złożony w większości z wyselekcjonowanej grupy młodzieży przewodzi rozgrywkom Młodej Ekstraklasy. Mam satysfakcję również z postępów zawodników, którzy trafili do Kielc z niższych lig: Kaczmarek, Bonin, Robak, Golański, Bednarek, Tomasz Nowak, Kolendowicz , Załuska, Piechna, Wilk. Wielu z nich było zawodnikami anonimowymi i dopiero gra w Kielcach ich rozwinęła. Oczywiście muszę koniecznie podkreślić, że miałem okazję współpracować z bardzo dobrymi trenerami : Wdowczykiem i Wieczorkiem. Tym ludziom bardzo dużo zawdzięczam.
Skoro było tak dobrze to dlaczego zdecydował się pan odejść?
Kiedy odrzuciłem propozycję przyjęcia stanowiska prezesa do spraw sportowych i bycia członkiem dwuosobowego zarządu, takie pytania pojawiały z różnych ust się codziennie. Była to moja przemyślana decyzja. Chcę się sprawdzić w innym miejscu i udowodnić swoją wartość. Chcę pokazać swoją pracą, że jestem w stanie osiągnąć sukces w tak ambitnym klubie jakim jest Arka.
Kiedy odrzuciłem propozycję przyjęcia stanowiska prezesa do spraw sportowych i bycia członkiem dwuosobowego zarządu, takie pytania pojawiały z różnych ust się codziennie. Była to moja przemyślana decyzja. Chcę się sprawdzić w innym miejscu i udowodnić swoją wartość. Chcę pokazać swoją pracą, że jestem w stanie osiągnąć sukces w tak ambitnym klubie jakim jest Arka.
To dlaczego nie przyjął pan oferty choćby z Wisły, a poszedł do Arki, która miała wówczas fatalną prasę?
Z kilku propozycji pracy wybrałem Gdynię, ponieważ oceniłem, że zaczynają rysować się tu ogromne możliwości do pracy. Zaangażowanie prezesa Krauze i firmy Prokom jest tego gwarantem. Przecież drużyna koszykówki, świetny turniej tenisowy a teraz budowa drużyny piłkarskiej - na nie mniejszym poziomie niż dwie pierwsze inwestycje - to jest wyzwanie. Ogromny wpływ na moje przyjście miał trener Wojciech Stawowy, który również miał kilka propozycji a został. Przedstawił mi wizję i perspektywy tego klubu i nie miałem żadnych wątpliwości. Trafiłem do klubu z ogromnymi ambicjami, gdzie już pracują ludzie, którzy chcą temu wyzwaniu podołać. Było to potwierdzenie tego, że w Arce nadchodzą zmiany na lepsze. Mam nadzieję, ze klub Arka Gdynia będzie kiedyś najlepszym klubem w Polsce i dołożę do tego swoja cegiełkę. Powiem szczerze, że mam szczęście pracować ze świetnymi trenerami a teraz nie boję się użyć stwierdzenia, że współpracuję z najlepszym trenerem w Polsce. I nie jest to kurtuazja. I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz: trzeba pamiętać, że klub jest w bardzo trudnym okresie transformacji, z wiadomych przyczyn. Potrzeba przede wszystkim pracy a do tego czasu i cierpliwości. Mam nadzieję, że sprostam zadaniu i ktoś kiedyś powie, że dołożyłem swoja cegiełkę w budowie tego klubu. I rzecz najważniejsza: jestem jednym z elementów zespołu, który tu pracuje. Bez nazwijmy to, gry zespołowej nie ma szans na odniesienie sukcesu.
Z kilku propozycji pracy wybrałem Gdynię, ponieważ oceniłem, że zaczynają rysować się tu ogromne możliwości do pracy. Zaangażowanie prezesa Krauze i firmy Prokom jest tego gwarantem. Przecież drużyna koszykówki, świetny turniej tenisowy a teraz budowa drużyny piłkarskiej - na nie mniejszym poziomie niż dwie pierwsze inwestycje - to jest wyzwanie. Ogromny wpływ na moje przyjście miał trener Wojciech Stawowy, który również miał kilka propozycji a został. Przedstawił mi wizję i perspektywy tego klubu i nie miałem żadnych wątpliwości. Trafiłem do klubu z ogromnymi ambicjami, gdzie już pracują ludzie, którzy chcą temu wyzwaniu podołać. Było to potwierdzenie tego, że w Arce nadchodzą zmiany na lepsze. Mam nadzieję, ze klub Arka Gdynia będzie kiedyś najlepszym klubem w Polsce i dołożę do tego swoja cegiełkę. Powiem szczerze, że mam szczęście pracować ze świetnymi trenerami a teraz nie boję się użyć stwierdzenia, że współpracuję z najlepszym trenerem w Polsce. I nie jest to kurtuazja. I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz: trzeba pamiętać, że klub jest w bardzo trudnym okresie transformacji, z wiadomych przyczyn. Potrzeba przede wszystkim pracy a do tego czasu i cierpliwości. Mam nadzieję, że sprostam zadaniu i ktoś kiedyś powie, że dołożyłem swoja cegiełkę w budowie tego klubu. I rzecz najważniejsza: jestem jednym z elementów zespołu, który tu pracuje. Bez nazwijmy to, gry zespołowej nie ma szans na odniesienie sukcesu.
Nie jest to pański pierwszy kontakt z Arką. Nie tak dawno temu, bo jeszcze sześć lat temu był pan piłkarzem naszego klubu.
Dla mnie to było bardzo dawno temu. Moja gra w Arce był to końcowy okres mojej przygody z piłką i nękały mnie kontuzje. Na pewno pomogło mi to w podjęciu decyzji o powrocie tutaj, bo wiedziałem czego mogę się spodziewać, jaki klimat panuje wokół klubu i jak duże zainteresowanie wśród kibiców budzi Arka. To jest nieodzowny element wielkości klubu. Dziś jestem po drugiej stronie barykady.
Dla mnie to było bardzo dawno temu. Moja gra w Arce był to końcowy okres mojej przygody z piłką i nękały mnie kontuzje. Na pewno pomogło mi to w podjęciu decyzji o powrocie tutaj, bo wiedziałem czego mogę się spodziewać, jaki klimat panuje wokół klubu i jak duże zainteresowanie wśród kibiców budzi Arka. To jest nieodzowny element wielkości klubu. Dziś jestem po drugiej stronie barykady.
Jest pan zadowolony z transferów jakie klub przeprowadził w przerwie letniej?
Na pewno największym sukcesem transferowym było zatrzymanie Wojciecha Stawowego i utrzymanie kadry. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nie każdy chciał grać w klubie zdegradowanym do drugiej ligi. Ogromnym sukcesem jest fakt, że prawie cały zespół został by grać w drugiej lidze. Jest to taki etap, że Arka jest teraz zespołem drugoligowym i trzeba sięgać po takich, którzy chcą w niej grać i pomogą wrócić do ekstraklasy. Oceniam, że były to transfery adekwatne do możliwości klubu. Trzeba zdać sobie sprawę, że mieliśmy określony budżet na ruchy transferowe, że nie każdy zawodnik do tej zdegradowanej Arki chciał przyjść. Większość czołowych, dobrych piłkarzy nie chce przecież grać w II lidze. Musimy się dopracować takiego modelu, że propozycja z Arki będzie dla zawodnika nobilitacją. Powiem nieskromnie, że w Kielcach takiego modelu się dopracowaliśmy. I było miło czasami słyszeć … o jak Korona się interesuje to musi być dobry zawodnik……
Na pewno największym sukcesem transferowym było zatrzymanie Wojciecha Stawowego i utrzymanie kadry. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nie każdy chciał grać w klubie zdegradowanym do drugiej ligi. Ogromnym sukcesem jest fakt, że prawie cały zespół został by grać w drugiej lidze. Jest to taki etap, że Arka jest teraz zespołem drugoligowym i trzeba sięgać po takich, którzy chcą w niej grać i pomogą wrócić do ekstraklasy. Oceniam, że były to transfery adekwatne do możliwości klubu. Trzeba zdać sobie sprawę, że mieliśmy określony budżet na ruchy transferowe, że nie każdy zawodnik do tej zdegradowanej Arki chciał przyjść. Większość czołowych, dobrych piłkarzy nie chce przecież grać w II lidze. Musimy się dopracować takiego modelu, że propozycja z Arki będzie dla zawodnika nobilitacją. Powiem nieskromnie, że w Kielcach takiego modelu się dopracowaliśmy. I było miło czasami słyszeć … o jak Korona się interesuje to musi być dobry zawodnik……
Czy piłkarze ,którzy trafili do Arki znaleźli się tu z pana rekomendacji czy były to kandydatury trenera?
Rozpocząłem pracę 1 lipca i zastałem już rozpoczęte rozmowy, które finalizowałem. Mieliśmy określony budżet, określone możliwości i pamiętajmy: Arka to klub na razie drugoligowy. Potrzeba wiele pracy, również pod kątem transferowym aby Arka spełniała wszelkie oczekiwania.
Rozpocząłem pracę 1 lipca i zastałem już rozpoczęte rozmowy, które finalizowałem. Mieliśmy określony budżet, określone możliwości i pamiętajmy: Arka to klub na razie drugoligowy. Potrzeba wiele pracy, również pod kątem transferowym aby Arka spełniała wszelkie oczekiwania.
Czy dyrektor Burlikowski ma już konkretne życzenia na zimowe okienko transferowe? Kiedy zaczynają się pierwsze podchody pod zawodników?
Takie rozmowy prowadzone są o wiele wcześniej. Przede wszystkim rozmowy i analiza tego co mamy w Arce z trenerem Stawowym i sztabem szkoleniowym. A później działania, tak żeby uprzedzić konkurencję. Trzeba być zdecydowanie szybszym i dzięki temu można wygrywać i uprzedzać możniejszych. Potrzebne są jednak możliwości finansowe i organizacyjne. W Gdyni jest jeszcze kawał roboty do wykonania. Każdy zespół aby się rozwijać musi wymieniać słabsze ogniwa na lepsze . Proces budowy i udoskonalenia zespołu trwa ciągle . Do zespołu trafiają różni zawodnicy , czy może nazwijmy to zawodnicy w różnych okresach swojej kariery. Jako przykład podam tu może Bartka Karwana .Gra Bartka po przyjściu do Arki a dzisiaj to dwa różne światy. Proszę zwrócić uwagę jak odbudował się ten zawodnik pod okiem trenera Stawowego . Przecież to jest też ogromna umiejętność „odbudowania” zawodnika z potencjałem. Dlatego z wszelkimi ocenami wstrzymałbym się. Pamiętajmy też ,że jedni zawodnicy przychodzą jako „gotowi” ,drudzy do walki o skład czy jeszcze inni jako alternatywa dla danego zawodnika. Nie wolno absolutnie zapominać o uzdolnionej młodzieży. Trzeba dbać o następców obecnych zawodników. W tej materii też pracujemy. Wszystko zależy od możliwości finansowych. A wracając do pytania to myślę już o Arce, która będzie grała w przyszłym sezonie.
Takie rozmowy prowadzone są o wiele wcześniej. Przede wszystkim rozmowy i analiza tego co mamy w Arce z trenerem Stawowym i sztabem szkoleniowym. A później działania, tak żeby uprzedzić konkurencję. Trzeba być zdecydowanie szybszym i dzięki temu można wygrywać i uprzedzać możniejszych. Potrzebne są jednak możliwości finansowe i organizacyjne. W Gdyni jest jeszcze kawał roboty do wykonania. Każdy zespół aby się rozwijać musi wymieniać słabsze ogniwa na lepsze . Proces budowy i udoskonalenia zespołu trwa ciągle . Do zespołu trafiają różni zawodnicy , czy może nazwijmy to zawodnicy w różnych okresach swojej kariery. Jako przykład podam tu może Bartka Karwana .Gra Bartka po przyjściu do Arki a dzisiaj to dwa różne światy. Proszę zwrócić uwagę jak odbudował się ten zawodnik pod okiem trenera Stawowego . Przecież to jest też ogromna umiejętność „odbudowania” zawodnika z potencjałem. Dlatego z wszelkimi ocenami wstrzymałbym się. Pamiętajmy też ,że jedni zawodnicy przychodzą jako „gotowi” ,drudzy do walki o skład czy jeszcze inni jako alternatywa dla danego zawodnika. Nie wolno absolutnie zapominać o uzdolnionej młodzieży. Trzeba dbać o następców obecnych zawodników. W tej materii też pracujemy. Wszystko zależy od możliwości finansowych. A wracając do pytania to myślę już o Arce, która będzie grała w przyszłym sezonie.
Jak duży dystans dzieli Arkę od Korony?
Nie będę ukrywał, że na początku zderzyłem się z inną rzeczywistością. Każdy klub jest inny i zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że Arka jest w trakcie transformacji. Naprawdę trzeba czasu aby to wszystko wskoczyło na właściwe tory.
Nie będę ukrywał, że na początku zderzyłem się z inną rzeczywistością. Każdy klub jest inny i zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że Arka jest w trakcie transformacji. Naprawdę trzeba czasu aby to wszystko wskoczyło na właściwe tory.
Więc jak daleko Arka jest od Korony?
Jest różnica.
Jest różnica.
Dziękuję za rozmowę.
Również dziękuję. Rozmawiał Krzysztof Paciorek Wywiad pochodzi z dwutygodnika "Żółto-Niebiescy" nr 3 z dnia 07.09.2007
Również dziękuję. Rozmawiał Krzysztof Paciorek Wywiad pochodzi z dwutygodnika "Żółto-Niebiescy" nr 3 z dnia 07.09.2007
{--main-gallery--}