TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności > Wywiady

26.06.2007

Miło wrócić do domu

Złoty medal mistrzostw Europy juniorów U-16 w 1993 roku, minutowy epizod w reprezentacji seniorów w 2002 roku w meczu Polska - Irlandia Północna, 192 występy w polskiej ekstraklasie. To podstawowa wizytówka sportowa nowego bramkarza Prokomu Arki Gdynia 30-letniego Andrzeja Bledzewskiego. Jeszcze w niedzielę "Bledza" grał przeciwko Arce w meczu charytatywnym, a wczoraj po raz pierwszy trenował już z nowymi kolegami. Bledzewski to urodzony gdynianin. Zaczynał w Bałtyku Gdynia i jako zawodnik tego klubu zdobywał mistrzostwo Europy juniorów. Jako 18-latek opuścił jednak rodzinne miasto i ruszył w Polskę. Teraz już jako doświadczony zawodnik wraca do domu.

- Często wracasz myślami do tak udanych dla ciebie i kolegów mistrzostw Europy w 1993 roku?

- Nie tylko w sporcie, ale i w życiu w ogóle trudno żyć historią i wspomnieniami. Mistrzem Europy byłem 14 lat temu. Oczywiście kojarzy się ten fakt z miłymi wspomnieniami, z trenerem Andrzejem Zamilskim, z kolegami z tamtego zespołu takimi jak Maciej Terlecki, Mirosław Szymkowiak czy Mariusz Kukiełka. Chyba dopiero później doceniłem, że ten sukces otworzył mi możliwości grania w Polsce na ligowym poziomie, zarabiania na grze w piłkę.

Z Bałtyku trafiłeś w wieku 18-lat do drugoligowej Polonii Bytom. Tylko na rok.

- Polonia ze mną w składzie miała awansować do ekstraklasy. Zajęliśmy chyba czwarte miejsce, ale ja do tej ekstraklasy trafiłem jako zawodnik Górnika Zabrze. Dodam, że dzięki trenerowi Henrykowi Apostelowi, który stawiał na mnie, wówczas jeszcze niezbyt doświadczonego 19-latka. W Zabrzu spędziłem w sumie 5,5 roku. To był czas sportowych sukcesów, ale i rozczarowań. Na pewno jednak w Zabrzu ukształtowałem się jako bramkarz.

- Późniejsze transfery nie były już tak spektakularne.

- Oceny mogą być różne. Piłkarz gra tam, gdzie go chcą i gdzie podpisze kontrakt. Ze Szczakowianką Jaworzno grałem w ekstraklasie, później brałem udział w najgłośniejszych chyba w Polsce meczach barażowych ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Z tym klubem przypomniałem sobie też co to druga liga, aby trafić pod skrzydła Bogusława Kaczmarka w Górnika Łęczna. Górnikowi groził wówczas spadek, a my w rundzie wiosennej przegraliśmy tylko jeden mecz i utrzymaliśmy się w ekstraklasie. Niestety w Łęcznej zmienił się trener i... moje notowania.

- Już rok temu mówiło się, że zostaniesz piłkarzem Arki. Tymczasem wybrałeś roczne wakacje na Malcie, bo chyba tak można nazwać twój egzotyczny nieco transfer.

- Rzeczywiście rok temu byłem blisko Arki lub gry w dobrym angielskim klubie. Skończyło się dość nieoczekiwanie dla mnie samego na wyjeździe do mistrza Malty, zespołu FC Birkirkara. Z tymi wakacjami to oczywiście przesada. To była drużyna, która miała trenera bramkarzy, a indywidualne treningi dla zawodników na mojej pozycji są bardzo ważne. Malta ma cztery piłkarskie ligi, gra się jak wszędzie, chociaż w moim przypadku mogę mówić, że odpocząłem psychicznie. Gazet nie czytałem, a nawet jak prezes wpadł do szatni i coś na nas nakrzyczał, to i tak wiele z tego co mówił nie zrozumiałem.

- Teraz zostałeś zawodnikiem Arki. Czeka cię rywalizacja z Norbertem Witkowskim o miejsce w bramce.

- Arką interesowałem się od zawsze, bo jak ktoś tak jak ja jest z Gdyni, to nie mogło być inaczej. Ponadto miło jest wrócić po latach do domu. A jeżeli chodzi o miejsce w bramce to nie powiem nic oryginalnego. Ja chciałbym bronić, a rywalizacja jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Wiem, że Norbert to dobry bramkarz i pewnie myśli podobnie. Wyboru dokona trener. Rozmawiał: Janusz Woźniak, Dziennik Bałtycki



{--main-gallery--}

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI