TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności > Wywiady

04.06.2007

Mamy zespół na ekstraklasę (Dziennik Bałtycki)

Piłkarze Arki są na urlopach, działacze i trener Wojciech Stawowy szukają wzmocnień dla żółto-niebieskich, gdyńscy kibice z nadzieją i obawami czekają na losy odwołania klubu o karze karnej degradacji - za udział w aferze korupcyjnej - do drugiej ligi. My w rozmowie z trenerem Stawowym wracamy jeszcze do oceny minionego już sezonu. Arka zakończyła sezon 2006/2007 na jedenastym miejscu w tabeli, ze zrównoważonym bilansem zamykającym się w liczbie 10. Tyle bowiem razy Arka w lidze wygrywała, przegrywała i remisowała. Z Wojciechem Stawowym rozmawiał Janusz Woźniak z Dziennika Bałtyckiego.

Panie trenerze, jak jest sportowa ocena minionego już sezonu?

Przed sezonem zakładaliśmy spokojne utrzymanie i zajęcie ósmego miejsca w tabeli. Zatem ta 11 lokata nie może zadowalać, ale też nie było takiego momentu - myślę o sportowym wymiarze naszych występów - kiedy groziło nam zajęcie jednego z 2-3 ostatnich miejsc w tabeli. Wszyscy bezstronni obserwatorzy podkreślali progresje w stylu gry Arki, a nasze mecze podobały się kibicom. Padało w nich dużo bramek, chociaż - co muszę przyznać - były takie spotkania, że piłkA za często wpadała do naszej bramki.

Był taki moment w tym sezonie, kiedy sam pan mówił, że bardziej był pan psychologiem niż trenerem.

To prawda. Szczególnie po decyzji o zawieszeniu nas w rozgrywkach i później karze degradacji. Po powrocie do gry drużyna nie mogła się odnaleźć, ale na szczęście trwało to krótko, bo przecież w końcówce sezonu mieliśmy całą serię zwycięstw i ten pozytywny obraz na finiszu zmąciła porażka w ostatnim meczu w Płocku. Porażka, będąca po części wynikiem moich kalkulacji, aby nie ryzykować występu Krzysztofa Sobieraja i Bartosza Ławy, których ewentualne żółte kartki w tym meczu powodowałby odsunięcie ich od gry na dwa pierwsze mecze nowego sezonu.

Gra w cieniu korupcji i kary dla klubu nie sprzyjała skupieniu na treningach i ligowej rywalizacji.

Gdy patrzę na to teraz, to muszę powiedzieć, że piłkarze mimo tych niesprzyjających okoliczności potrafili zachować profesjonalizm, atmosfera w zespole była bardzo dobra. A nie łatwo o takie zachowania, gdy degradacja wisi nad zespołem jak miecz gotowy do obcięcia głowy, gdy o klubie mówi się tylko źle, gdy wyrzuca się nas z Pucharu Polski w sytuacji gdy awans do półfinału tych rozgrywek był na wyciągnięcie ręki. Pokazaliśmy jednak - i za to piłkarzom bardzo dziękuję - że mamy zespół na miarę ekstraklasy, a karna degradacja nie może zmienić tej opinii. Wydaje mi się, że skutecznie udało mi się przekonać piłkarzy do realizacji motta: Nie ważne gdzie, nie ważne z kim, nie ważne o co gramy, my patrzymy na siebie i zawsze walczymy o zwycięstwo.

Arka odwołała się od kary degradacji. Czy nie jest to niepotrzebne rozbudzanie nadziei na zmianę decyzji w tej sprawie, tym bardziej, że szanse są bliskie zeru.

Nie będę oceniał szans na skuteczność tego odwołania, ale uważam, że klub postąpił słusznie, korzystając z przysługującego mu do tego odwołania prawa. To jest także sygnał, że nie godzimy się na zbiorową odpowiedzialność, że nikt nie udowodnił Arce winy, bo nie ma w tej sprawie wyroków sądowych, a zmuszenia nas do poddania się karze bardziej przypominało szantaż niż wspólnie wypracowane kompromisowe rozwiązanie. To odwołanie - tak to przynajmniej odbieram - to także sprzeciw wobec robienia z Arki i Górnika Łęczna kozłów ofiarnych afery korupcyjnej w polskiej piłce w którą "umoczonych" jest z 90 procent ligowych klubów.

Porozmawiajmy teraz o piłkarzach Arki. Trenerzy zazwyczaj robią oceny, rankingi poszczególnych zawodników po sezonie. Jak to wygląda w przypadku pana i Arki?

Indywidualne oceny zawodników, zarówno w poszczególnych meczach jak i całym sezonie, są elementem pracy trenera, ale... ja mam taki zwyczaj, że robię to w szatni w gronie bezpośredni zainteresowanych i niech tak pozostanie. Nie będę więc dzielił się tymi informacjami z prasą. Mogę natomiast powiedzieć, że nie ma w Arce takiego zawodnika, który mnie w szczególny sposób zawiódł, nie ma też takiego, który by mnie w szczególny sposób olśnił. Sezon potwierdził moje wcześniejsze spostrzeżenia co do wartości poszczególnych zawodników dla Arki. Na pewno lepiej prezentowaliśmy się w grze ofensywnej niż w destrukcji, ale generalnie każda formacja grała poprawnie, dobrze, a za rzadko bardzo dobrze. Dlatego potrzebne są wzmocnienia, aby podnieść poziom rywalizacji, poziom adrenaliny na treningu, bo chciałbym, aby w Arce o miejsce na każdej pozycji walczyło dwóch w miarę równorzędnych zawodników.

W naszej redakcyjnej ocenie najlepszym, najrówniej grającym, piłkarzem Arki w tym sezonie był Olgierd Moskalewicz, najlepszym transferem pozyskanie Marcina Wachowicza, a do najwyższych ocen gry Bartosza Ławy zabrakło bramek tego piłkarza. Co pan na to?

Chce mnie pan podejść z innej strony i jednak namówić na indywidualne oceny. Nic z tego. Redakcja ma prawo do własnych ocen i dobrze. Mnie może tylko cieszyć, że "Olo" odbudował się w Gdyni, a to piłkarz o dużej indywidualności i - taką mam nadzieję - długo jeszcze pogra z pożytkiem dla naszej drużyny. Wachowicza ściągaliśmy po to, aby strzelał bramki więc robił swoje. A Ława pozostaje dla mnie najlepszym rozgrywającym polskiej ekstraklasy i mogę tylko wyrazić zdziwienie, że nie znalazł się ani razu w kręgu zainteresowań trenerów kadry.

Na zakończenie porozmawiajmy o trenerze Stawowym. Jeszcze nigdy nie było o panu tak głośno, jeszcze nigdy nie otrzymał pan propozycji pracy w czołowych polskich klubach, a taka komfortowa dla pana sytuacja miała miejsce właśnie teraz.

Pewnie można na to spojrzeć i w ten sposób, ale proszę zauważyć, że swoją ostateczną decyzją pokazałem ile dla mnie znaczy Arka i Gdynia, ile znaczą piłkarze z którymi pracuję i kibice, którzy zawsze stali po naszej stronie. Cieszę się oczywiście, że moja praca została zauważona i pozytywnie oceniona, że otrzymałem propozycje pracy z Legii Warszawa czy Wisły Kraków. Z tymi drużynami mógłbym już w następnym sezonie grać o mistrzostwo Polski, ale... mam nadzieje, że gra o taka stawkę - chociaż później - czeka mnie także z Arką. Ta wiara wynika z rozmów z panem Ryszardem Krauze, ze wspólnej wizji przyszłości klubu, a nie - jak chcieliby niektórzy - z wysokości moich poborów w Gdyni. Powtarzam - mamy w Arce drużynę na miarę ekstraklasy, będziemy ją wzmacniać, a nawet jak w przyszłym sezonie przyjdzie nam grać w drugiej lidze, to po roku wrócimy do krajowej elity.



{--main-gallery--}

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI