Aktualności > Wywiady
18.10.2006
Uczy się nowej roli na boisku
Aklimatyzacja Janusza Dziedzica w Gdyni przebiega wolno, ale prawidłowo. 26-letni napastnik do Arki trafił z GKS Bełchatów. Na pierwszego gola dla żółto-niebieskich czekał do ósmej kolejki spotkań, pokonując bramkarza Zagłębia Lubin, a gdynianie wygrali 3:0. W minioną sobotę też trafił do siatki, ale Arka przegrała z Groclinem 2:4.
Dziedzic zbliża się do jubileuszowego 50 występu w ekstraklasie. W najbliższą sobotę, w znanym sobie Bełchatowie, powinien zaliczyć 49 mecz, a w następnej kolejce spotkań - w Gdyni przeciwko ŁKS Łódź - wybiegnie na boisko po raz 50.
Jak ocenia pan występy swoje i drużyny w dotychczasowej części sezonu? - od tego pytania zaczynamy rozmowę z Dziedzicem.
Powiedziałbym, że mam mieszane uczucia. Zacznę od drużyny, bo ta jest ważniejsza. Trzynaste, a więc odległe miejsce w tabeli, nikogo z nas nie może zadawalać. Mogło, a nawet powinno, być lepiej. Ta nasza ścieżka w górę tabeli nie jest usłana różami. Słyszymy pochwały nawet z ust rywali, ale na ilość punktów wrażenia artystyczne z boiska się nie przekładają.
Powiedziałbym, że mam mieszane uczucia. Zacznę od drużyny, bo ta jest ważniejsza. Trzynaste, a więc odległe miejsce w tabeli, nikogo z nas nie może zadawalać. Mogło, a nawet powinno, być lepiej. Ta nasza ścieżka w górę tabeli nie jest usłana różami. Słyszymy pochwały nawet z ust rywali, ale na ilość punktów wrażenia artystyczne z boiska się nie przekładają.
A co powie pan o swojej grze?
Staram się jak mogę. Raz wypada to lepiej, raz gorzej. Muszę powiedzieć, że w Arce, u trenera Wojciecha Stawowego, pracuje się zupełnie inaczej, ciężej, niż w Bełchatowie. Ponadto tam byłem klasycznym napastnikiem. W Gdyni uczę się nowej roli na boisku. Jestem w zależności od potrzeb prawoskrzydłowym lub pomocnikiem, który ma też określone zadania w grze defensywnej. Coraz bardziej przyzwyczajam się do tego stylu gry, coraz pewniej czuje sie w tej roli na boisku.
Staram się jak mogę. Raz wypada to lepiej, raz gorzej. Muszę powiedzieć, że w Arce, u trenera Wojciecha Stawowego, pracuje się zupełnie inaczej, ciężej, niż w Bełchatowie. Ponadto tam byłem klasycznym napastnikiem. W Gdyni uczę się nowej roli na boisku. Jestem w zależności od potrzeb prawoskrzydłowym lub pomocnikiem, który ma też określone zadania w grze defensywnej. Coraz bardziej przyzwyczajam się do tego stylu gry, coraz pewniej czuje sie w tej roli na boisku.
Czy sobotni mecz w Bełchatowie wyzwala w panu dodatkowe emocje?
Do każdego meczu przystępuje pełen optymizmu i wiary w zwycięstwo. Nie inaczej będzie w Bełchatowie. Fakt, że tam grałem niczego nie zmienia. To będzie kolejny groźny rywal z którym będziemy chcieli wygrać. Przechodząc z GKS do Arki wierzyłem, że w swojej przygodzie z piłką robię krok do przodu. Zdania nie zmieniłem, chociaż to bełchatowianie są teraz znacznie wyżej w tabeli. Nadal gdyński zespół uważam jednak za bardziej perspektywiczny.
Do każdego meczu przystępuje pełen optymizmu i wiary w zwycięstwo. Nie inaczej będzie w Bełchatowie. Fakt, że tam grałem niczego nie zmienia. To będzie kolejny groźny rywal z którym będziemy chcieli wygrać. Przechodząc z GKS do Arki wierzyłem, że w swojej przygodzie z piłką robię krok do przodu. Zdania nie zmieniłem, chociaż to bełchatowianie są teraz znacznie wyżej w tabeli. Nadal gdyński zespół uważam jednak za bardziej perspektywiczny.
Bełchatowianie doskonale zaczęli ten sezon. W ostatnich dwóch meczach ponieśli jednak porażki. Czy są na tyle mocni psychicznie, aby szybko wyjść z tego dołka?
Przyznam, że bardzo dobrą grą moich byłych kolegów byłem trochę zdziwiony. Nikt jednak tych punktów i pozycji lidera przez wiele kolejek spotkań im nie podarował. Trzymałem zresztą za nich kciuki, bo nadal w Bełchatowie mam wielu przyjaciół, którym dobrze życzę. Nie wydaje mi się jednak, aby był to zespół na ligowy medal. W sobotę postaramy się to udowodnić.
Przyznam, że bardzo dobrą grą moich byłych kolegów byłem trochę zdziwiony. Nikt jednak tych punktów i pozycji lidera przez wiele kolejek spotkań im nie podarował. Trzymałem zresztą za nich kciuki, bo nadal w Bełchatowie mam wielu przyjaciół, którym dobrze życzę. Nie wydaje mi się jednak, aby był to zespół na ligowy medal. W sobotę postaramy się to udowodnić.
Pewnie zamieniłby pan bramkę zdobytą z Groclinem na gola strzelonego w Bełchatowie.
Nic nie chcę zamieniać, chociaż gola w Bełchatowie też chętnie zdobędę. Jednak i tak najważniejszy będzie w sobotę sukces Arki i radość sprawi mi nasza wygrana. Nawet wówczas, kiedy będę tylko gratulował innym kolegom z drużyny bramkowych zdobyczy. Rozmawiał Janusz Woźniak, Dziennik Bałtycki
Nic nie chcę zamieniać, chociaż gola w Bełchatowie też chętnie zdobędę. Jednak i tak najważniejszy będzie w sobotę sukces Arki i radość sprawi mi nasza wygrana. Nawet wówczas, kiedy będę tylko gratulował innym kolegom z drużyny bramkowych zdobyczy. Rozmawiał Janusz Woźniak, Dziennik Bałtycki
{--main-gallery--}