Aktualności > Wywiady
22.09.2010
Dariusz Pasieka: Nie lubię pustosłowia!
Po meczu z Jagiellonią trener Dariusz Pasieka udzielił kilku wywiadów. Zamieszczamy fragmenty z 'Przeglądu Sportowego'. Czyżby 'szkoła niemiecka' znowu na fali?
PRZEGLĄD SPORTOWY: W Gdyni jest euforia po pokonaniu lidera?
DARIUSZ PASIEKA: Stąpamy twardo po ziemi i nie pójdziemy, jak to nazywam, z szabelką na czołgi. Nikt nie usłyszy ode mnie, że teraz zrolujemy ligę od dołu do góry.
DARIUSZ PASIEKA: Stąpamy twardo po ziemi i nie pójdziemy, jak to nazywam, z szabelką na czołgi. Nikt nie usłyszy ode mnie, że teraz zrolujemy ligę od dołu do góry.
PS: Przed sezonem dołączyło do Arki sześciu obcokrajowców. Co musi pan zrobić, żeby bezboleśnie zintegrowali się oni z polską częścią drużyną i by nie dochodziło do takich scen, jak w szatni Legii?
Już zacząłem nad tym pracę. Na obozie w Austrii poprowadziłem dwie lekcje polskiego dla obcokrajowców. Przygotowaliśmy plansze z 30 podstawowymi zwrotami piłkarskimi w języku chorwackim i angielskim. Najprostsze - prawa, lewa, piłka... Druga lekcja była z życia wzięta. Chciałem, żeby umieli złożyć zamówienie w restauracji - wodę, piwo, wino, zimną wódkę... takie tam historie. Nie, nie... Z tą wódką żartuję. Dawno się tak nie uśmiałem, jak na tej lekcji, kiedy chłopaki zaczęli czytać, angażować się w zajęcia. Następnego dnia chodziliśmy po parkurze i strzelaliśmy z łuku w specjalne punkty. Przyszła kolei Josepha Mawaye. Stał na górce, reszta czekała na dole. Joseph spudłował i wydarł się na cały las: „Kuuuur...!". Boki zrywaliśmy, jeden z chłopaków rzucił: „Słychać, że lekcje trenera już przynoszą skutek".
Już zacząłem nad tym pracę. Na obozie w Austrii poprowadziłem dwie lekcje polskiego dla obcokrajowców. Przygotowaliśmy plansze z 30 podstawowymi zwrotami piłkarskimi w języku chorwackim i angielskim. Najprostsze - prawa, lewa, piłka... Druga lekcja była z życia wzięta. Chciałem, żeby umieli złożyć zamówienie w restauracji - wodę, piwo, wino, zimną wódkę... takie tam historie. Nie, nie... Z tą wódką żartuję. Dawno się tak nie uśmiałem, jak na tej lekcji, kiedy chłopaki zaczęli czytać, angażować się w zajęcia. Następnego dnia chodziliśmy po parkurze i strzelaliśmy z łuku w specjalne punkty. Przyszła kolei Josepha Mawaye. Stał na górce, reszta czekała na dole. Joseph spudłował i wydarł się na cały las: „Kuuuur...!". Boki zrywaliśmy, jeden z chłopaków rzucił: „Słychać, że lekcje trenera już przynoszą skutek".
PS: W ilu językach prowadzi pan odprawy Arki?
W trzech - po polsku, angielsku i niemiecku. W tym ostatnim języku dla Glaviny i Nolla.
W trzech - po polsku, angielsku i niemiecku. W tym ostatnim języku dla Glaviny i Nolla.
PS: Jakie to są odprawy?
Konkretne. Nie lubię pustosłowia, nigdy nie powiem, że „serce ma krwawić", jak czasem słyszałem jako zawodnik od swoich trenerów. Śmieszyło mnie takie sztuczne pompowanie. W Arce stawiam na team spirit. Jeden drugiemu ma pomagać, na boisku musimy być zjednoczeni. Jeżeli zauważę, że ktoś jest nieswój, wtedy staram się wykonać przyjazny, drobny gest - obejmę go czy klepnę. Sygnał, że na niego liczę jest skuteczniejszy od wygłaszania frazesów.
Konkretne. Nie lubię pustosłowia, nigdy nie powiem, że „serce ma krwawić", jak czasem słyszałem jako zawodnik od swoich trenerów. Śmieszyło mnie takie sztuczne pompowanie. W Arce stawiam na team spirit. Jeden drugiemu ma pomagać, na boisku musimy być zjednoczeni. Jeżeli zauważę, że ktoś jest nieswój, wtedy staram się wykonać przyjazny, drobny gest - obejmę go czy klepnę. Sygnał, że na niego liczę jest skuteczniejszy od wygłaszania frazesów.
PS: Czy obowiązkiem trenera jest bronić zawodnika za wszelką cenę? Ma iść w zaparte nawet, kiedy wie, że nie ma racji?
Abstrahując od sytuacji z dopingiem nie mam zwyczaju publicznego krytykowania konkretnego zawodnika. Po porażce nie szukam alibi, żeby zwalić na kogoś winę. Może powiem banał, ale ważny banał - wszyscy wygrywamy, wszyscy przegrywamy. Miałem w życiu wielu trenerów i wiedząc, że będę w zawodzie, obserwowałem ich. Uczyłem się, jak się zachowywać, ale i czego nie należy robić. Pamiętam nasze niektóre przygotowania. Biegaliśmy w 30-stopniowym upale po bieżni, a trener nie pojawił się na treningu. Zgłosił niedyspozycję...
Abstrahując od sytuacji z dopingiem nie mam zwyczaju publicznego krytykowania konkretnego zawodnika. Po porażce nie szukam alibi, żeby zwalić na kogoś winę. Może powiem banał, ale ważny banał - wszyscy wygrywamy, wszyscy przegrywamy. Miałem w życiu wielu trenerów i wiedząc, że będę w zawodzie, obserwowałem ich. Uczyłem się, jak się zachowywać, ale i czego nie należy robić. Pamiętam nasze niektóre przygotowania. Biegaliśmy w 30-stopniowym upale po bieżni, a trener nie pojawił się na treningu. Zgłosił niedyspozycję...
PS: Zwrócił mu pan uwagę?
To były czasy komuny. Pewnych rzeczy się nie mówiło.
To były czasy komuny. Pewnych rzeczy się nie mówiło.
PS: Co się dzieje, kiedy któryś z zawodników ma głowę zanieczyszczoną problemami? Potrafi pan to wyłapać?
Nie każdy się odkrywa, czasem informacje o kłopotach w domu docierają do mnie innymi kanałami. Staram się nie być nachalny. Zawodnicy wiedzą, że mogą do mnie dzwonić 24 godziny na dobę. Komórka cały czas jest włączona.
Nie każdy się odkrywa, czasem informacje o kłopotach w domu docierają do mnie innymi kanałami. Staram się nie być nachalny. Zawodnicy wiedzą, że mogą do mnie dzwonić 24 godziny na dobę. Komórka cały czas jest włączona.
PS: Ktoś zadzwonił?
Nie, i pewnie nie zadzwoni. Ale muszą wiedzieć, że jestem dla nich. Mówiłem wcześniej o jednym z moich trenerów. Zawodnik szedł do niego i skarżył się: „Boli mnie noga". A on na to: „A mi dzisiaj stara nie dała, i co mam zrobić?" Albo: „Trenerze, nie mamy świeżości?". „To idźcie się wykąpać". To było dla mnie cenne doświadczenie, wiedziałem, co muszę wyeliminować w przyszłości jako trener. Opowiadając o tym wszystkim, nie zapominam jednak o wynikach Arki. Ograliśmy Jagiellonię, mamy najlepszą obronę w lidze, w sześciu meczach straciliśmy trzy bramki, fajnie, ale jednocześnie nasz atak jest najgorszy. I tu widać, gdzie nas boli. Powinniśmy mieć więcej punktów, kilka zgubiliśmy niepotrzebnie, na własne życzenie. Wciąż się uczymy.
Nie, i pewnie nie zadzwoni. Ale muszą wiedzieć, że jestem dla nich. Mówiłem wcześniej o jednym z moich trenerów. Zawodnik szedł do niego i skarżył się: „Boli mnie noga". A on na to: „A mi dzisiaj stara nie dała, i co mam zrobić?" Albo: „Trenerze, nie mamy świeżości?". „To idźcie się wykąpać". To było dla mnie cenne doświadczenie, wiedziałem, co muszę wyeliminować w przyszłości jako trener. Opowiadając o tym wszystkim, nie zapominam jednak o wynikach Arki. Ograliśmy Jagiellonię, mamy najlepszą obronę w lidze, w sześciu meczach straciliśmy trzy bramki, fajnie, ale jednocześnie nasz atak jest najgorszy. I tu widać, gdzie nas boli. Powinniśmy mieć więcej punktów, kilka zgubiliśmy niepotrzebnie, na własne życzenie. Wciąż się uczymy.
PS: Czyli jednak rozmowy są niezbędne?
Mam zawodników z dużym potencjałem, ale nie najmocniejszą psychiką. Szukam dojścia do nich. Pomogę każdemu, kto tego chce. W sytuacji gdy piłkarz czuje się niesłusznie krytykowany mówię mu: „Ciesz się z tego. Jeżeli nic nie będę mówił, to znak, że ciebie nie potrzebuję. A jeśli zwracam uwagę to chcę polepszyć twoja grę" - odpowiedziałem. Uśmiechnął się tak jak pan teraz
Mam zawodników z dużym potencjałem, ale nie najmocniejszą psychiką. Szukam dojścia do nich. Pomogę każdemu, kto tego chce. W sytuacji gdy piłkarz czuje się niesłusznie krytykowany mówię mu: „Ciesz się z tego. Jeżeli nic nie będę mówił, to znak, że ciebie nie potrzebuję. A jeśli zwracam uwagę to chcę polepszyć twoja grę" - odpowiedziałem. Uśmiechnął się tak jak pan teraz
PS: Potrafi pan nagiąć swoje żelazne reguły, być elastyczny?
Oczywiście, że tak. To zależy od okoliczności.
Oczywiście, że tak. To zależy od okoliczności.
PS: Załóżmy, że jestem pańskim zawodnikiem. Przychodzę skacowany na trening i mówię: „Wie pan, imieniny żony, rodzina się zjechała..."
Chcę wiedzieć, dlaczego to się zdarzało. I jeszcze ważne jest, który to dzień.
Chcę wiedzieć, dlaczego to się zdarzało. I jeszcze ważne jest, który to dzień.
PS: Czwartek. W sobotę gramy mecz.
Źle.
Źle.
PS: Wtorek byłby lepszy?
Żaden dzień nie jest dobry. Wiem, że każdemu może się zdarzyć. Gdyby była to recydywa byłoby gorzej. A co by było gdybym to ja przyszedł nieświeży na trening?
Żaden dzień nie jest dobry. Wiem, że każdemu może się zdarzyć. Gdyby była to recydywa byłoby gorzej. A co by było gdybym to ja przyszedł nieświeży na trening?
PS: Straciłby pan autorytet. Jeden z byłych zawodników Korony Kielce opowiadał mi o podpitym trenerze, który prowadził zajęcia.
Zawodnicy dalej mieli dla niego respekt?
Zawodnicy dalej mieli dla niego respekt?
PS: Nie.
Trener powinien świecić przykładem. Nie mógłbym wymagać profesjonalizmu od zawodników, skoro sam zachowywałbym się jak amator. Straciłbym wiarygodność. Rozmawiał: Łukasz Olkowicz.
Trener powinien świecić przykładem. Nie mógłbym wymagać profesjonalizmu od zawodników, skoro sam zachowywałbym się jak amator. Straciłbym wiarygodność. Rozmawiał: Łukasz Olkowicz.
{--main-gallery--}