TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności > Wywiady

28.09.2006

Nie zamierzam przegrać w Krakowie

Już w najbliższą sobotę przyjedzie do Krakowa Arka Gdynia. Zapowiada się bardzo ciekawy mecz, z podtekstami, a ważną postacią będzie Wojciech Stawowy.

Jak się Pan czuje przed meczem z Cracovią?

To dla mnie duże przeżycie, będę mógł się spotkać z drużyną, prezesem Misiorem, kierownikiem Maćkiem Madeją, kibicami, dziennikarzami i wszystkimi, którym dobro Cracovii leży na sercu. Tym bardziej że będę stał po drugiej strony barykady jako trener przeciwników

Arka wygrała z Zagłębiem, a Cracovia poniosła klęskę z Górnikiem.

To niczego nie dowodzi. Faworytem jest Cracovia, zespół groźny i niebezpieczny. Jestem trenerem walczącej o utrzymanie Arki, dla której każdy punkt jest na wagę złota. Oba kluby są zaprzyjaźnione, atmosfera będzie wyśmienita. Liczę na dobre widowisko.

Do Krakowa przyjeżdża Pan z chęcią zwycięstwa.

Z Cracovii odchodzić nie chciałem, to mnie tu nie chciano. W zawodzie trenera raz się jest tu, a raz tam. Jest mi przykro oglądać porażki Cracovii. Z Arką odbiliśmy się od dna i nie zamierzam nikomu robić przykrości, przegrywając w Krakowie. To mecz jak każdy inny, z tą różnica, że miejsce jest szczególne.

Może będzie to mecz Filipiak kontra Stawowy?

Takie podejście jest bardzo śmieszne. Gdyby ktoś tak to odebrał, czułbym się źle i mocno zgorszony. Nie chcę niczego udowadniać profesorowi Filipiakowi i odwrotnie. Jeżeli wygra Cracovia, nie chcę, by mówiono: dobrze, że odszedł Stawowy, albo jak wygra Arka: szkoda, że odszedł. Myślę, że podamy sobie rękę z profesorem Filipiakiem, jak przystało na dżentelmenów. Zmotywowani to pewnie będą piłkarze, bardziej niż na derbach z Wisłą.

Jak Pan znosi rozłąkę z bliskimi, będąc 700 km od Krakowa?

To nie jest problem: jest samolot, pociąg i samochód. Kilka razy w miesiącu przez dwa, trzy dni jestem w domu. Nie inaczej będzie po meczu w sobotę. Nie chcę sytuacji, że dzieci zapytają, czy to jest tata czy wujek.

W Gdyni ma Pan duży kredyt zaufania, dopiero w piątym spotkaniu Arka strzeliła gola, a w ósmym wygrała mecz.

Szefowie w Gdyni wykazują się spokojem, cierpliwością i konsekwencją. Od kilku meczów graliśmy nieźle, przecież tylko dwa razy przegraliśmy. Jest takie powiedzenie: żeby mieć wyniki, trzeba zmienić jakość gry. Weryfikacja będzie w rundzie rewanżowej, a w przyszłym sezonie postawię przed nami ambitniejsze cele.

Na razie gra Pan o utrzymanie, a nie, jak kiedyś z Cracovią, o najwyższe cele.

Nie jestem chytry i zachłanny. W tym roku spróbujemy powalczyć w Pucharze Polski. Dlaczego? W Cracovii 80 proc. pracy miałem już wykonane, bo znałem zawodników, a niektórych wychowałem. Zabrakło 20 proc. do ukształtowania stylu "Pasów". W Arce proporcje są odwrotne, a piłkarze są na etapie nauki i doskonalenia.

Na łamach "Przeglądu Sportowego" powiedział Pan, że Arka jest personalnie lepsza niż Cracovia, z którą awansował Pan do ekstraklasy.

To typowa kaczka dziennikarska i przekręcone moje słowa, których wcześniej nie sprostowałem. Arka w pierwszej lidze jest lepsza, ale od Cracovii, z którą zaczynałem pracę w III lidze. A to spora różnica. wak, Gazeta Wyborcza



{--main-gallery--}

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI