Aktualności > Wywiady
17.04.2009
Zagramy jak Manchester - cz. I
- Powiedziałem piłkarzom, że ze mną można dużo. Grałem w piłkę, wiem, jak jest. Ale są zasady - trzeba wiedzieć, kiedy, gdzie, z kim i ile. I nie dać się złapać - mówi nowy trener Arki Gdynia Marek Chojnacki
Zdaje pan sobie sprawę, że jeżeli Arka nie utrzyma się w ekstraklasie, to pan będzie tym, który spuścił zespół do I ligi?
Podjąłem ryzyko, ale jestem pewien, że Arka sobie poradzi. W poprzednich latach prowadziłem ŁKS, który kilka razy był w jeszcze trudniejszej sytuacji. Choćby w poprzednim sezonie. Do końca zostało osiem czy dziewięć kolejek, a ŁKS miał tylko 14 pkt. Do końca sezonu udało mi się jednak zrobić 17 pkt i zostaliśmy w lidze. Choć nawet te 17 pkt mogło nie wystarczyć, bo musieliśmy się jeszcze oglądać na innych. Arka jest teraz w lepszej sytuacji. My nie musimy gonić. Mamy tylko obronić pozycję, którą obecnie zajmujemy, i to nam wystarczy.
Podjąłem ryzyko, ale jestem pewien, że Arka sobie poradzi. W poprzednich latach prowadziłem ŁKS, który kilka razy był w jeszcze trudniejszej sytuacji. Choćby w poprzednim sezonie. Do końca zostało osiem czy dziewięć kolejek, a ŁKS miał tylko 14 pkt. Do końca sezonu udało mi się jednak zrobić 17 pkt i zostaliśmy w lidze. Choć nawet te 17 pkt mogło nie wystarczyć, bo musieliśmy się jeszcze oglądać na innych. Arka jest teraz w lepszej sytuacji. My nie musimy gonić. Mamy tylko obronić pozycję, którą obecnie zajmujemy, i to nam wystarczy.
Podobno, zanim przyjął pan propozycję Arki, odmówił pan kilku klubom. Dlaczego?
Miałem tylko jedną konkretną ofertę - z Zawiszy Bydgoszcz. Nie przyjąłem jej, bo to tylko II liga, a ja nie musiałem szukać pracy za wszelką cenę, bo miałem ważny kontrakt z ŁKS, co miesiąc dostawałem pensję. Pojawiło się też kilka tematów z ekstraklasy, ale tylko na zasadzie jednego telefonu.
Miałem tylko jedną konkretną ofertę - z Zawiszy Bydgoszcz. Nie przyjąłem jej, bo to tylko II liga, a ja nie musiałem szukać pracy za wszelką cenę, bo miałem ważny kontrakt z ŁKS, co miesiąc dostawałem pensję. Pojawiło się też kilka tematów z ekstraklasy, ale tylko na zasadzie jednego telefonu.
A z Lechii Gdańsk do pana dzwonili?
Nie, to były spekulacje medialne.
Nie, to były spekulacje medialne.
Dlaczego zdecydował się pan na pracę w Arce?
Miałem dość siedzenia w domu. W życiu zdarza nam się mówić: "mam dość tego wszystkiego, chciałbym odpocząć". A ja ten odpoczynek miałem już wystarczająco długi. Zaczęło mi brakować pracy. Kiedy dostałem propozycję z Gdyni, długo się nie zastanawiałem, nie było wielkich targów. Choć nie ukrywam, że interesowała mnie sytuacja klubu. Dzięki ważnej umowie z ŁKS, miałem zapewniony byt i nie musiałem na siłę wskakiwać na karuzelę. Ale Arka to dobrze zorganizowany klub, który ma dobry zespół.
Miałem dość siedzenia w domu. W życiu zdarza nam się mówić: "mam dość tego wszystkiego, chciałbym odpocząć". A ja ten odpoczynek miałem już wystarczająco długi. Zaczęło mi brakować pracy. Kiedy dostałem propozycję z Gdyni, długo się nie zastanawiałem, nie było wielkich targów. Choć nie ukrywam, że interesowała mnie sytuacja klubu. Dzięki ważnej umowie z ŁKS, miałem zapewniony byt i nie musiałem na siłę wskakiwać na karuzelę. Ale Arka to dobrze zorganizowany klub, który ma dobry zespół.
Kiedy konkretnie dostał pan propozycję z Arki? Od razu po czwartkowym meczu drużyny z Gdyni w Łodzi, który przegrała 0:3?
Telefon z Gdyni dostałem dopiero w niedzielę.
Telefon z Gdyni dostałem dopiero w niedzielę.
Jak wygląda pana sytuacja w ŁKS? Rozwiązał pan już kontrakt?
Wszystko jest załatwione. Okres był gorący, bo były święta, ale mam już pozwolenie na prowadzenie Arki. Zresztą klubowi z Łodzi też to było na rękę, bo po rozwiązaniu umowy zaoszczędził trochę pieniędzy.
Wszystko jest załatwione. Okres był gorący, bo były święta, ale mam już pozwolenie na prowadzenie Arki. Zresztą klubowi z Łodzi też to było na rękę, bo po rozwiązaniu umowy zaoszczędził trochę pieniędzy.
A jaki kontrakt podpisał pan w Gdyni? Czy jeśli utrzyma pan Arkę, to umowa automatycznie zostanie przedłużona na kolejny sezon?
Nie mam takiej umowy. Daliśmy sobie czas, aby lepiej się poznać, nabrać zaufania. A po sezonie zobaczymy, co będzie dalej.
Nie mam takiej umowy. Daliśmy sobie czas, aby lepiej się poznać, nabrać zaufania. A po sezonie zobaczymy, co będzie dalej.
Czyli może być tak, że utrzyma pan Arkę, a potem panu podziękują?
Tak jest. I nie będę się z tego powodu gniewał. Wiem, na co się zdecydowałem. Teraz nie ma nawet czasu, aby się targować. Liczę, że najpierw utrzymam Arkę, a za miesiąc będziemy mogli porozmawiać o dalszej współpracy i jej warunkach.
Tak jest. I nie będę się z tego powodu gniewał. Wiem, na co się zdecydowałem. Teraz nie ma nawet czasu, aby się targować. Liczę, że najpierw utrzymam Arkę, a za miesiąc będziemy mogli porozmawiać o dalszej współpracy i jej warunkach.
Ile meczów Arki widział pan w tym sezonie?
Wiosną widziałem trzy spotkania - z Legią i ŁKS w lidze oraz Polonią Warszawa w Pucharze Ekstraklasy. Kiedy oglądałem na żywo ostatni mecz Arki w Łodzi, nie wierzyłem w to, co widzę. W tym sezonie, kiedy jesienią prowadziłem ŁKS, przegrałem w Gdyni 0:4. Teraz oglądałem rewanż w Łodzi i był to wypisz, wymaluj taki sam mecz. Tylko że wtedy bramki strzelała Arka, a teraz ŁKS. Rozmaiwał: Grzegorz Kubicki, Gazeta Wyborcza
Wiosną widziałem trzy spotkania - z Legią i ŁKS w lidze oraz Polonią Warszawa w Pucharze Ekstraklasy. Kiedy oglądałem na żywo ostatni mecz Arki w Łodzi, nie wierzyłem w to, co widzę. W tym sezonie, kiedy jesienią prowadziłem ŁKS, przegrałem w Gdyni 0:4. Teraz oglądałem rewanż w Łodzi i był to wypisz, wymaluj taki sam mecz. Tylko że wtedy bramki strzelała Arka, a teraz ŁKS. Rozmaiwał: Grzegorz Kubicki, Gazeta Wyborcza
{--main-gallery--}