TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

04.12.2018

Mecz z Jagiellonią to dla Arki nie czas na eksperymenty

Kiedy na rozkładzie Arki pojawia się spotkanie w Pucharze Polski, jej kibice wchodzą do innego, alternatywnego świata. Takiego, w którym ich drużyna pokonuje każdego, gra w wielkim finale, a na koniec sięga jeszcze po trofeum. To rzeczy, których w codziennej egzystencji takiego klubu jak Arka Gdynia spotkać się nie da. O kontynuowanie pucharowej bajki, po Grzegorzu Nicińskim i Leszku Ojrzyńskim, ma teraz zadbać Zbigniew Smółka.

 

– Dla mnie gra w Pucharze Polski, gdy prowadzę Arkę Gdynia, jest bardzo istotna i chciałbym grać w ćwierćfinale – potwierdza zamiary wobec rozgrywek szkoleniowiec, mając na uwadze ostatnie dwie fantastyczne przygody żółto-niebieskich.

Po raz trzeci

Na ich radarze pojawia się zespół najtrudniejszy z dwóch ostatnich dróg po finał – Jagiellonia Białystok (spotkanie we wtorek, godz. 20.30). Będzie to więc trzecie starcie obu ekip w tym sezonie. Dwa poprzednie, w tym ostatnie w miniony piątek (1:3), zasłużenie wygrywali wicemistrzowie kraju.

 

– Kadry Arki i Jagiellonii porównywać jeszcze nie możemy – przyznaje Smółka.

 

Trzecie spotkanie obu ekip może wyglądać zgoła odmiennie. W pierwszym, na początku sezonu, gdynianie byli tworem całkowicie nowym, nie da się tamtej drużyny porównać z dzisiejszą. Porażka sprzed kilku dni była zaś spodziewana, tym bardziej że mecz rozgrywany był na terenie białostoczan, trzeciej ekipy w tabeli. Teraz dojdzie do konfrontacji w Gdyni, w której ostatnie spotkanie było najlepszym w wykonaniu ludzi Smółki (4:1 z Wisłą Kraków).

 

– Od początku mojej pracy w Arce graliśmy dwa spotkania z Jagiellonią. W obu byliśmy słabsi. W tej chwili nic innego się nie liczy, jak to, by pokazać, że w trzecim możemy być lepsi – ma nadzieję Smółka.

– Mam w swojej kadrze zawodników, którzy inaczej grają na wyjeździe, a inaczej w domu. Mam zamiar z nimi poważnie porozmawiać – zapewnia trener.

Wbrew pozorom gdynianie nie mają też handicapu, jeśli chodzi o podróż, jaką białostoczanie muszą w tym krótkim czasie między meczami pokonać nad morze.

 

– Wolałbym być na miejscu Jagiellonii. To ona do Gdyni może przyjechać po obiadku, po treningu, jak jej wygodnie. My natomiast z Białegostoku wracaliśmy w nocy. A w nocy to ja lubię spać. Więc jeśli ktoś tu ma przewagę podróży, to nie my.

Nie będzie eksperymentów

Puchar Polski to dla wielu drużyn najdogodniejszy poligon do tego, by testować całe swoje zaplecze kadrowe. Tak choćby czyniła Arka w dwóch poprzednich rundach: w starciach z IV-ligowym Śląskiem Świętochłowice i III-ligowym Huraganem Morąg. Na którym etapie jednak ów poligon doświadczalny się kończy?

 

– Kiedy gra się z zespołami z niższych lig, to idealny moment na takie sprawdzania. Mam szeroką kadrę i gdybym to ja w niej był i nie dostałbym szansy z takim niżej notowanym rywalem, to znaczyłoby, że jestem trenerowi niepotrzebny. A u mnie praktycznie każdy dostał szansę i to już mam za sobą.

Zaryzykowałem z Huraganem, ze Śląskiem, gdzie grali zmiennicy i wyglądało to średnio. Natomiast Jagiellonia to nie jest drużyna, z którą będę mógł sobie eksperymentować. Wyjdę tym, co mam najmocniejsze – zapowiada szkoleniowiec.

Do gry nie będzie jednak kontuzjowany w Białymstoku obrońca Frederik Helstrup. – Niestety nie bierzemy go pod uwagę przy tym spotkaniu – potwierdza Smółka.

 

Między słupkami gdyńskiej bramki pojawi się natomiast niespełna 19-letni Kacper Krzepisz. Wszystko dlatego, że Puchar Polski nakłada obowiązek przebywania na boisku co najmniej jednego młodzieżowca, czyli zawodnika urodzonego w 1998 roku lub później.

 

– Mamy czterech młodzieżowców. Dwóch jest kontuzjowanych, z czego jeden może jeszcze zdążyć na to spotkanie. Moja wiara w Kacpra jest natomiast bardzo wysoka i jutro to on wystąpi między słupkami – mówi Smółka, typując w tej roli swojego rezerwowego na co dzień golkipera.

Jagiellońska klątwa 1/8 finału

Co ciekawe, w Białymstoku od kilku lat na Puchar Polski patrzy się spod byka. Od sezonu 2013/14, a więc czasu, kiedy Jagiellonia dotarła aż do półfinału rozgrywek, obca jej jest nawet najlepsza ósemka. W kolejnych trzech latach odpadała bowiem w 1/8 finału, a w poprzednim sezonie, kiedy po raz pierwszy z drużyną w rozgrywki wkroczył trener Ireneusz Mamrot, ta pożegnała się z nimi... już w 1/16 finału. Do Gdyni jedzie więc po odczarowanie klątwy.

 

Czy jednak to kwestia fatum, czy może rozgrywek, których wicemistrz kraju nie traktuje aż tak priorytetowo jak Arka?

 

Dawid Kowalski








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia