TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

01.10.2012

Oceny piłkarzy Arki Gdynia po bezbramkowym remisie z GKS Tychy

Zmęczona długą podróżą na południe Polski Arka Gdynia zaprezentowała się przeciw zespołowi GKS Tychy bardzo przeciętnie. Udało się jej jednak przerwać passę czterech zwycięskich meczów przeciwnika. Bezbramkowy remis nie jest jednak zasługą bramkarza Arki Michała Szromnika, który po tym występie szybko powinien wrócić na ławkę rezerwowych. A jak wypadli jego koledzy?


Michał Szromnik. Obecność 19-latka w bramce Arki była sporym zaskoczeniem. Ale tradycyjnie przyprawiała o palpitacje serca. Szromnik robił wszystko, by jego starszy kolega Maciej Szlaga wrócił między słupki w kolejnym meczu. Wyprowadzając piłkę do gry podawał do rywali, interweniował niepewnie, zamiast łapać piłkę w ręce odbijał ją pod nogi przeciwnika. Gdy piłka leciała w górę, on... kucał. Dwukrotnie ratowała do też poprzeczka. Dramat. A co sam zainteresowany sądził o meczu i swoim występie? "Cóż, pogoda nam nie odpuściła" - powiedział w telewizyjnym wywiadzie.

Julien Tadrowski. Pojedynki młodziutkiego obrońcy z 38-letnim Piotrem Rockim były ozdobą spotkania. Świetnie dysponowany w ostatnich meczach weteran ligowych boisk miał jednak z Tadrowskim trudną przeprawę. A ten nie zapominał też o swojej specjalności, czyli śmiałych rajdach prawą stroną i zapuszczaniem się pod pole karne rywala.

Krzysztof Sobieraj. Pod nieobecność Jarzębowskiego, który okazyjnie przeniósł się do linii pomocy, znów w defensywie pełnił rolę profesora. Z niezłym skutkiem, większych błędów nie zaobserwowano, a spokój w interwencjach udzielił się też lubiącemu panikować Brodzińskiemu.

Bartosz Brodziński. Dostał szansę gry dzięki kontuzji Radosława Pruchnika, którego miejsce w pomocy musiał zająć etatowy ostatnio defensor gdynian Tomasz Jarzębowski. Owych szans nie dostawał wcześniej zbyt wiele, bo irytował niepewnością w interwencjach i lubowaniem się w oddawaniu piłki rywalom. W Jaworznie jednak nie zawiódł, choć błędów się nie ustrzegł.

Marcin Dettlaff. Jak zwykle poprawny, ale, także jak zwykle, bez błysku. Co miał przeciąć to przeciął, a z przodu znów niewidoczny. Szukając bardziej ofensywnej taktyki trener Nemec zamienił go w przerwie na Piotra Kuklisa.

Damian Krajanowski. Jak tu go nie chwalić? Umiejętnościami piłkarskimi odstaje od większości kolegów z zespołu, ale serca do gry i wiary w zwycięstwo ma najwięcej w drużynie. Gdy inni oddychają już rękawami i z nadzieją wypatrują ostatniego gwizdka sędziego, Krajanowski hula po skrzydle jak lokomotywa. Przenosiny z obrony do pomocy początkowo mu nie służyły, ale ostatnio wygląda tam coraz korzystniej.

Michał Rzuchowski. Słabszy niż w meczu z Sandecją Nowy Sącz, lepszy niż przeciw Termalice. Miejsce w środku wywalczył już sobie na stałe, ale nie bez powodu. Może czasem brakuje mu dokładności, innym razem zdecydowania, ale to materiał na kawał porządnego grajka. W Jaworznie był też chyba najczęściej faulowanym zawodnikiem gdynian.

Mateusz Szwoch. Jak na niego to kiepski występ. Szwoch na początku sezonu w każdym meczu potwierdzał, że grający na jego pozycji w poprzednim sezonie Bartosz Flis i tak siedziałby na ławce. Ostatnio jednak ma kłopot z ustabilizowaniem formy. Dużą rysą na szkle będzie też pudło z 23. minuty, które Szwochowi powinno się śnić po nocach co najmniej przez kilka tygodni. Bramkarza gospodarzy Piotra Misztala mógł zapytać w którym rogu bramki umieścić piłkę, a zdecydował się ją... odegrać do nikogo.

Tomasz Jarzębowski. Przez kontuzję Radosława Pruchnika musiał wrócić z linii obrony do środka pomocy. Ze szkodą dla zespołu, bo znów był niewyraźny. Niech czym prędzej wraca do defensywy, tam jest skałą nie do przejścia. A kreatywności z przodu, którą czarował jeszcze w poprzednim sezonie, chyba już nie odzyska.

Piotr Tomasik.
Wciąż szuka formy z poprzedniego sezonu. Po omacku. Ta forma gdzieś jest, czai się, bo widać czasem jej przebłyski. Ale Tomasik ewidentnie zgubił kompas. Może znajdzie go na ławce rezerwowych?

Marcus da Silva. Brazylijczyk musi popracować nad celownikiem. Bo że dzięki swojemu wyszkoleniu technicznemu w każdym właściwie meczu stanowi wartość dodaną dla żółto-niebieskich, wiadomo od dawna. Pudłowanie w kolejnych 100-procentowych sytuacjach zaczyna jednak już irytować.

Piotr Kuklis. Wszedł w miejsce Dettlaffa, miał rozruszać poczynania ofensywne gdynian. "Kuki" wciąż jednak nie czuje piłki, do dyspozycji z poprzedniego sezonu nadal mu daleko. Starał się, biegał, szarpał, ale nieefektywnie.

Marcin Radzewicz. Zmienił zmęczonego Szwocha, miał wnieść trochę ożywienia i rozruszać skostniałą ofensywę gdynian. Nie wniósł. A przy rzutach wolnych zamiast zagrywać na głowy kolegów, znów walił po kolanach rywali.

Paweł Czoska grał zbyt krótko, by go ocenić.








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia