TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

11.03.2011

Górnik - Arka 2:2. Noll przełamał złe serie! Relacja

Pierwszy punkt w 2011 roku, pierwsze bramki na wiosne, pierwsze gole na wyjeździe i w końcu pierwsze trafienia... na trawie, a wszystko za sprawą Emila Nolla, który wziął sprawy w swoje ręce i dwukrotnie trafił do siatki gospodarzy. W Zabrzu było blisko nawet zwycięstwa, ale dwa stałe fragmenty gry pozwoliły uratować jeden punkt dla Górnika.

 

18. kolejka Ekstraklasy

 

Górnik Zabrze - Arka Gdynia 2:2 (1:1)

Bramki: Banaś 25' Wodecki 79' - Noll 38' 52'

 

Górnik: Stachowiak - Bemben, Banaś, Jop, Magiera - Bonin, Przybylski, Marciniak, Gasparik (72' Wodecki) - Jeż (84' Gierczak) - Sikorski(72' Zahorski)

 

Arka:  Moretto - Bruma, Szmatiuk, Żołnierewicz, Noll -  Płotka - Giovanni (59' Ivanovski), Zawistowski, Bożok (78' Czoska), Ross - Labukas (90' Skela).

 

Żółte kartki: Noll, Labukas, Ross

 

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa)

 

 

Zespół Górnika Zabrze już od dłuższego czasu pozostawał dla Arki zespołem szczęśliwym i nie inaczej jest po piątkowym meczu. Po powrocie ze Śląska żółto-niebiescy wreszcie mogą zapomnieć o seriach, które nieustannie wypominali im kibice i dziennikarze. Podopieczni Dariusza Pasieki nareszcie zaczęli punktować i tylko na tym teraz mogą się skoncentrować

 

Zanim rozbrzmiał pierwszy gwizdek sędziego Borskiego, obserwatorów odrobinę zaskoczył dobór piłkarzy dokonany przez gdyńskiego szkoleniowca. Zamiast Rozića, wbrew wcześniejszym spekulacjom, na środku obrony zagrał młody Krystian Żołnierewicz, a na lewej pomocy pojawił się Junior Ross. Miejsca na boisku zabrakło natomiast dla Roberta Bednarka, który tak udanie zaprezentował się zwłaszcza w meczu z Wisłą Kraków przed dwoma tygodniami.

 

Początek spotkania przy ul. Roosevelta wcale nie zapowiadał późniejszych boiskowych wydarzeń. Bardzo agresywnie zaatakował Górnik i kilkakrotnie poważnie zagroził bramce gości. Jako pierwsi bliscy szczęścia byli Gasparik i Bonin, którzy jednak nie mieli zbyt dobrze ustawionych celowników, więc Arka uniknęła fatalnego początku.

 

O tym, że fortuna tego wieczoru powinna sprzyjać drużynie z Gdyni przekonaliśmy się w 12. minucie meczu. Wtedy prostopadłą piłkę między naszych środkowych obrońców posłał Sikorski, a jej adresatem był Jeż, który wykorzystał trochę niezdecydowaną postawę defensywy i zaraz po wbiegnięciu w pole karne oddał strzał w krótki róg bramki Moretto. Futbolówka odbiła się od prawego słupka, następnie od lewego, po czym wyszła w pole i Szmatiuk mógł oddalić niebezpieczeństwo.

 

Niezrażeni tą sytuacją gospodarze szli za ciosem. Raz po raz starali się sprawić jak najwięcej problemu brazylijskiemu bramkarzowi Arki, podczas gdy zespół z Gdyni z rzadka przekraczał środkową linię boiska. Wreszcie w 24. minucie trzy razy z rzędu Górnicy wykonywali rzut rożny, a na końcu także rzut wolny z boku pola karnego. Niestety to właśnie ten ostatni stały fragment gry przyniósł prowadzenie zespołowi Adama Nawałki. W pole bramkowe piłkę posłał Jeż, na wyjście z bramki nie zdecydował się Moretto, a na plecy Żołnierewicza wskoczył Banaś i zdaniem arbitra w prawidłowy sposób zdobył bramkę…

 

Pięć minut później mógł już być remis. Najskuteczniejszy w zespole Arki Tadas Labukas przebiegł z piłką wzdłuż linii pola karnego, aż wreszcie oddał silny strzał po ziemi, który o kilkanaście centymetrów minął lewy słupek bramki Stachowiaka. Bramkarz gospodarzy, przy celnej próbie Litwina, nie miałby najmniejszych szans, bo nie zdążył nawet rzucić się w stronę piłki.

 

Podczas gdy w kolejnych minutach piłkarze Górnika zdawali się być w pełni usatysfakcjonowani rezultatem, a Arka wciąż bezskutecznie poszukiwała sposobu na wyrównanie, do pracy w ofensywie wziął się Emil Noll. W 38. minucie spod linii bocznej boiska rzut wolny wykonywał Miroslav Bożok, a do posłanej w pole karne przez Słowaka piłki najwyżej wyskoczył właśnie nasz niemiecki obrońca i posłał ją do siatki. Ogromna radość grających dziś na biało Arkowców była w pełni zrozumiała!

 

Ta tak długo wyczekiwana bramka podziała na naszych zawodników nadzwyczaj korzystnie, bo od jej zdobycia, to nagle oni zaczęli częściej rozgrywać piłkę i zbliżać się do „szesnastki” swojego przeciwnika. Do przerwy wynik jednak już nie uległ zmianie.

 

Po zmianie stron nadal korzystniejsze wrażenie sprawiali żółto-niebiescy, którzy w tym fragmencie spotkania imponowali spokojem w swoich poczynaniach i odważnie szukali swojej szansy na drugą bramkę. W 48. minucie swoja najgroźniejszą broń zaprezentował Giovanni, który w dryblingu oszukał trzech zabrzan, a gdy piłkę przejął Labukas, został natychmiast sfaulowany. Miroslav Bożok znów nieźle dośrodkował pod bramkę Stachowiaka, a Noll był całkiem bliski zdobycia bliźniaczej bramki.

 

Lewy obrońca Arki stał się po raz drugi bohaterem całej Gdyni w 53. minucie. Poholował piłkę kilkanaście metrów wzdłuż pola karnego, aż w końcu zdecydował się na strzał, po którym piłka otarła się jeszcze o nogi Banasia i wpadła tuż przy słupku do bramki gospodarzy. Na trybunach konsternacja! Arka, która do tej pory nie potrafiła zdobywać goli poza Gdynią prowadzi z Górnikiem 2:1!

 

Gospodarze niezwłocznie wzięli się do pracy. Wyczynu Nolla pozazdrościł Banaś, który już pięć minut później mógł mieć na koncie dwie bramki w tym meczu. Gasparik bardzo dobrze wyłożył mu futbolówkę w polu karnym, ale uderzenie obrońcy Górnika okazało się wyraźnie niecelne. W poczynaniach zabrzan zaczynała dominować  nieporadność, co ich rywale starali się skrzętnie wykorzystać. Arkowcy częściej utrzymywali się przy piłce i to ich akcje były bliższe powodzenia. W 64. minucie rozochocony swoim szczęściem Noll ponownie uderzył na bramkę Stachowiaka, lecz bramkarz Górnika tym razem nawet nie musiał interweniować, bo futbolówka w bezpiecznej odległości ominęła słupek.

 

Dwie minuty później bardzo groźnie zrobiło się w polu karnym Arki. Niebezpiecznego zagrania w interwencji Brumy dopatrzył się arbiter tego meczu i podyktował rzut wolny pośredni w obrębie „szesnastki” naszego zespołu. Na szczęście całe wydarzenie miało miejsce pod samą linią końcową boiska, więc należało się spodziewać wyłącznie dośrodkowania, a z tym gdynianie sobie poradzili.

 

Napór zabrzan nie malał – w 67. minucie Żołnierewicz musiał się ratować ryzykownym zagraniem we własnym polu karnym, gdy naprzeciw Moretto wychodził Sikorski. Na szczęście nasz młody obrońca się nie pomylił i uprzedził zabrzańskiego piłkarza. Zawodnicy Pasieki starali się odgryźć  choćby uderzeniami z dystansu, jak chociażby Labukas, ale ich próby najczęściej w dużej odległości mijały bramkę Stachowiaka.

 

W 79. minucie niestety Górnik zdołał wyrównać, choć niewykluczone, że decydujące znaczenie dla losów meczu miało wydarzenie, do którego doszło kilka sekund wcześniej. W dwóch poprzednich meczach Arka traciła bramki i niemal pewne punkty kilka chwil po tym, jak plac gry opuszczał Miro Bożok. Tak też się stało w Zabrzu; na boisku za Słowaka zameldował się Czoska, a chwilę później Wodecki wykorzystał brak zdecydowanej reakcji gdyńskich obrońców i w zamieszaniu pod naszą bramką wykazał najwięcej sprytu posyłając piłkę do siatki. Co gorsza, to był drugi celny strzał gospodarzy w światło bramki Moretto i drugi skuteczny!

 

W ostatnich minutach tego emocjonującego meczu, więcej detererminacji w dążeniach do zdobycia zwycięskiej bramki wykazywali Arkowcy. Po bardzo niecelnych próbach Ivanovskiego i Brumy, już w doliczonym czasie gry absolutnym bohaterem mógł stać się Emil Noll. Nasz obrońca znów zapędził się w pole karne przeciwnika, co dostrzegł Paweł Zawistowski, posyłając mu kapitalną piłkę do oddania strzału. Być może zmęczenie albo brak zimnej krwi napastnika zadecydował o niecelnym uderzeniu Nolla z 14 metrów…

 

Gdy sędzia zagwizdał po raz ostatni, gdyńscy piłkarze, zamiast cieszyć się z zakończenia kilku mało chwalebnych  serii, byli wyraźnie na siebie źli, że pozwolili sobie wypuścić z rąk tak potrzebne zwycięstwo. Rzeczywiście, pełnia szczęścia była tego dnia bardzo blisko, ale najważniejsze, że wreszcie coś w ich grze drgnęło. Szkoda tylko, że żółte kartki wyeliminują z kolejnego meczu tak ważnych dla Arki zawodników jak Tadas Labukas i Emil Noll, niekwestionowanego bohatera w naszej ekipie. Trener Pasieka znów musi szybko wymyśleć sposób na załatanie dziur, które powstaną przy ich absencji.

 

Arkadiusz Skubek








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia