TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

10.10.2014

Grzegorz Lech: Nie można płakać w poduszkę.

Grzegorz Lech zaczął budzić wśród części kibiców Arki podobną dezaprobatę jak trzy lata temu Piotr Kuklis. Tamten pomocnik potrafił jednak na gwizdy odpowiedzieć 10 bramkami, a sezon kończył z mianem najskuteczniejszego piłkarza żółto-niebieskich. Analizuje portal trojmiasto.pl

Czy na podobną ripostę stać będzie 31-latka, który na razie w gdyńskich barwach zapisał się tylko jedną asystą? Ofensywny gracz otrzymał wsparcie od trenera Grzegorz Nicińskiego. Kolejna próba charakteru nie tylko dla niego, ale i dla całego zespołu, nastąpi w niedzielę, w Bytowie. Początek gry w pomorskich derbach w I lidze o godzinie 12:30.


Jacek Główczyński: Gdy schodził pan z boiska w trakcie meczu z Wigrami, żegnały pana gwizdy. Były one zasłużone?

Grzegorz Lech: Nie uważam, że były niesłuszne. Jednak nie chcę brać ich personalnie do siebie. Gra całej drużyny wyglądała jak wyglądała. Każdy z nas czuje wielki niedosyt i smutek... Może nie smutek, tylko to, że nie zrobiliśmy wszystkiego, by ten mecz wygrać.

Kibice jednak skupili się na panu. W internecie można przeczytać wiele niepochlebnych komentarzy pod pana adresem. Czuje się pan kozłem ofiarnym?

Ciężko mi się wypowiadać na ten temat. Każdy kibic przychodzi i chciałby widzieć Arkę, która nie tylko wygrywa, ale gra ładnie i przyjemnie dla oka. My też tego byśmy tego sobie życzyli. Przecież nikt nie wychodzi na mecz, żeby denerwować publiczność, czy robić samemu sobie pod górkę. Mi też zależy na tym, by Arka wygrywała. Jednak nie mam wpływu na reakcję kibiców.

 

Mogę im odpowiedzieć: dobrą grą, ciężką pracą na treningach oraz spokojem, który muszą zachować ja jak i każdy z nas. Tylko wtedy będzie w stanie się podnieść. Gdy uwierzymy w to wszystko złe, co o nas się pisze i mówi, czy skupimy się na gwizdach, a nie na swojej pracy, to w niczym nam to nie pomoże.

Trener Niciński przyznał, że od razu jak zdjął pana z boiska, starał się dodać panu otuchy. Czuje pan w dalszym ciągu wsparcie szkoleniowca?

Myślę, że każdy jest ważny w tej drużynie. Trener zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego wspiera nie tylko mnie, ale także innych zawodników. Młodszym, czy tym co nie grają, tłumaczy, jaka jest sytuacja, co zamierza robić. I my wszyscy chcemy pomóc jemu, a zarazem i sobie. Nikt nie może teraz pochylić się i płakać w poduszkę. Trzeba dawać jak najwięcej z siebie na treningach i pokazywać, że zasługuje się na granie w pierwszym składzie.

Dużo zmieniło się w Arce po pożegnaniu z Dariuszem Dźwigałą?

Na pewno każda zmiana wnosi coś nowego. Trener Niciński dąży do tego byśmy grali w piłkę. W meczu z Wigrami to nie wyszło. Trzeba jak najlepiej przygotować się do wyjazdu do Bytowa. Liga pokazuje, że w tym sezonie każde spotkanie jest ciężkie.

Kibice mocno mobilizują się na ten mecz. Z Gdyni wybiera się do Bytowa około 300 kibiców. Dla was też to prestiżowe spotkanie?

Odcinam się od tego co kibicowskie. Chcę skupić się, wszyscy w drużynie mamy taki zamiar, aby jak najlepiej zagrać w niedzielę. Na razie nam to nie wychodzi. Dlatego mecz w Bytowie jest ważny jak każdy inny. Musimy brać po uwagę różne scenariusze.

Patrzycie na tabelę, która wyraźnie pękła, a wy zostaliście w drugiej grupie?

Nie patrzę. Nie skupiam się na tym, co było. Nie chcę, grzebać w trupach. Każdy mecz to nowy rozdział. Na tym trzeba się koncentrować. Musimy to robić tak indywidualnie jak i cały zespół.

Jak może pan skomentować miejsce, które obecnie zajmuje Arka w tabeli?

Nikt się nie spodziewał, że tak to będzie wyglądało. Trzeba się z tym zmierzyć, podnieść głowę i walczyć. Jesteśmy już na takim dnie, że teraz można patrzyć tylko w górę. Nie ma co oglądać się za siebie.

 

Jacek Główczyński








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia