Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2011-03-31

 

Marcelo, czy mógłbyś przybliżyć kibicom Twój najlepszy okres, czyli wiosnę 2006, kiedy przyszedłeś do Benfiki Lizbona?

 

Marcelo Moretto: Był to dla mnie świetny okres, moja forma była wtedy wyśmienita. Czułem się bardzo dobrze i miałem poczucie spełnienia. Ponadto dużym ułatwieniem w życiu codziennym był dla mnie fakt, że w Portugalii mówi się w tym samym języku co w mojej ojczyźnie – Brazylii. Podobnie z klimatem, który jest bardzo podobny do tego brazylijskiego. Dzięki temu czułem się jak w domu i miało to pozytywny wpływ na moją grę.

 

Poruszyłeś temat pogody – czy niskie temperatury w Polsce bardzo Wam przeszkadzają?

 

Junior Ross: Dla mnie problemem nie jest niska temperatura, a kompletny brak słońca. Jest to dla mnie dość ciężkie do zniesienia.

 

MM: Jest strasznie zimno i powiem szczerze, że nie wiem jak można grać w piłkę przy temperaturze odczuwalnej -20 stopni Celcjusza. Nie wyobrażam sobie aby trenować i rozgrywać mecze w takiej temperaturze przez dłuższy okres! Jest to dla mnie bardzo trudne. To na szczęście za nami.

 

Z naszej strony możemy zapewnić, że będzie już tylko coraz lepiej!

 

MM: To dobrze, bardzo się z tego cieszę i nie mogę się już doczekać ocieplenia!

 

Za chwilę odbędziecie pierwszy trening z nowym trenerem. Czy w czasie swojej kariery piłkarskiej mieliście doczynienia z takimi sytuacjami, gdy w trakcie sezonu dochodziło do zmiany szkoleniowca? Jeśli tak, to czy wpływało to pozytywnie na drużynę, potrafiło zmobilizować piłkarzy do większego wysiłku?

 

JR: Tak, spotkałem się z taką sytuacją. W piłce chodzi o wyniki. Często jeśli trener nie ma dobrych wyników, to się go zmienia. Mam nadzieję, że zmiana trenera wpłynie pozytywnie na naszą grę.

 

MM: Ja również miałem w karierze takie sytuacje. Uważam, że ważne jest, aby była to osoba skuteczna, która będzie w stanie poprowadzić nas do zwycięstw.

 

Dlaczego tak słabo zagraliście w drugiej połowie meczu z Zagłębiem? Po pierwszych 45 minutach wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą?

 

MM: Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Pierwsza połowa była całkiem przyzwoita w naszym wykonaniu, ale nie wiem co stało się po przerwie. Odniosłem wrażenie że doszło do pewnego rozluźnienia, dekoncentracji. W pewnym momencie wręcz stanęliśmy, ale ciężko znaleźć mi konkretną przyczynę.

 

Jesteście w Gdyni już od jakiegoś czasu, czy mieliście okazję zobaczyć miasto? Jak Wam się tutaj podoba?

 

JR: Miasto mi się podoba, zwiedziłem już co nieco. Mieszkam nad samym morzem. To duży plus, że miasto znajduje się na wybrzeżu.

 

MM: Ja z kolei mieszkam w Sopocie i nie miałem okazji zwiedzić jeszcze Gdyni. Ale tam mi się podoba, jest fajna atmosfera. Dużo kafejek, ogródków. Widać, że to miasto tętni życiem.

 

Czy podobają Wam się polskie dziewczyny? (śmiech)

 

JR: Tak, podobają mi się. Nie chciałbym porównywać z dziewczynami w Peru, ale jedne i drugie mi się podobają, wszystkie mają coś w sobie. Są to jednak diametralnie różne urody.

 

MM: Polskie kobiety bardzo mi się podobają, ale chciałbym zaznaczyć w tym miejscu, że bardzo cenię sobie moją żonę. Jest Ona dla mnie bardzo ważna.

 

Junior, na wtorkowym treningu doznałeś kontuzji, opuściłeś zajęcia nieco szybciej. Czy już wszystko w porządku?

 

JR: Na szczęście to nie jest nic poważnego. Lekko naciągnąłem mięsień w udzie, ale nie ma się czym przejmować.

 

Widzew to bardzo groźny zespół na własnym boisku. Czy sądzicie, że Arka jest w stanie przywieźć komplet punktów z Łodzi?

 

JR: Oczywiście, po to jedziemy, żeby wygrać. Gdyby udało nam się zdobyć 3 punkty, na pewno poprawiłoby to nastroje w drużynie.

 

Na mecz do Łodzi wybiera się spora grupa kibiców gdyńskiej Arki. Czy macie im coś do przekazania przed tym arcyważnym meczem.

 

JR & MM: Doping jest dla nas bardzo ważny. Byłoby świetnie, gdyby kibice jeździli z nami na wszystkie mecze. Cieszymy się, że będą obecni w Łodzi. Ich doping potrafi nas zmotywować do jeszcze większego wysiłku. Dobrze mieć za sobą ludzi, którzy wierzą, że wygramy mecz. To powoduje, że pozytywnie się nakręcamy.

 

Dziękujemy bardzo za rozmowę i przy okazji chcielibyśmy bardzo podziękować Zuzannie, która uczestniczyła w rozmowie w roli tłumacza, języka hiszpańskiego co pomogło naszym stranieri przez chwilę poczuć się "jak w domu".

 

Rozmawiali: Bartłomiej Hapka, Zuzanna Płończak i Aleksander Reyman.