Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2020-06-02

Legenda Arki Janusz Kupcewicz chwali Mateusza Młyńskiego. Były piłkarz docenia gdyńskiego młodzieżowca i doradza kierunek w dalszej karierze.

 

W piętnastym meczu na poziomie Ekstraklasy było bardzo blisko, ale znów Arce Gdynia nie udało się wygrać derbów z Lechią Gdańsk. "Żółto-niebiescy" trzy minuty przed upływem regulaminowego czasu gry prowadzili 3-2, ale mimo tego nie wywieźli ze Stadionu Energa nawet punktu, bowiem przegrali 3-4. Sytuacja gdynian w tabeli PKO Ekstraklasy robi się krytyczna, po 27 seriach gier tracą do bezpiecznej pozycji sześć punktów i zajmują przedostatnią pozycję w tabeli.

 

Trener Arki Ireneusz Mamrot musi starać się szukać pozytywów po tak pechowym debiucie. Na pewno trzy gole strzelone na wyjeździe Lechii to niezły rezultat, nawet jeśli dwa z nich zostały zdobyte strzałami z rzutów karnych. W przekroju całego spotkania nieźle wyglądała ofensywna gra całego zespołu. W szeregach "żółto-niebieskich" zdaniem obserwatorów najlepiej prezentował się 19-letni Mateusz Młyński. Do tej pory pozycja młodzieżowca była w gdyńskim zespole słabo obsadzona, słyszało się głosy, że to pod tym względem to najsłabszy klub w naszej lidze.

 

- "Młynek" brał ciężar gry na siebie, był aktywny, zagrał najlepiej spośród piłkarzy Arki - mówi Interii Janusz Kupcewicz, najlepszy piłkarz w historii klubu, a obecnie jego skaut

 

- Cieszę się, że ten chłopak wreszcie zagrał na miarę swego potencjału. Tym bardziej, że prowadziłem jego ojca Piotra jeszcze w Cartusii. To bardzo fajna, ułożona rodzina, Mateusz wie czego chce.

 

Nie jest tajemnicą, że możni Ekstraklasy czynią zakusy na młodego piłkarza Arki, zwłaszcza że według ligowej nomenklatury jeszcze dwa lata będzie występował jako młodzieżowiec. Głośno było o ofercie z Legii Warszawa, do której Młyński odniósł się na łamach kibicowskiego portalu Arkowcy.pl:

 

- Nie ukrywam, że zainteresowanie z innych klubów jest, ale na razie jestem w Arce i tu będę dawał z siebie wszystko - tłumaczy skrzydłowy.

 

Z naszych informacji wynika, że pod koniec okna transferowego w lutym był temat przenosin "Młynka" do Jagiellonii, mimo że prezes Arki Radomir Sobczak mówił Interii, że do porozumienia było "bardzo daleko".  

 

- Młyński zrobił akcję meczu, pod koniec pierwszej połowy, gdy przełożył piłkę z lewej nogi, na prawą i strzelił tuż nad bramką Duszana Kuciaka. Moim zdaniem to słowacki bramkarz zdecydował o zwycięstwie Lechii, gdy obronił strzał w doliczonym czasie gry. Pavels Steinbors wpuścił podobne uderzenie Łukasza Zwolińskiego wyjaśnia Bogusław Kaczmarek, zdobywca Pucharu Polski z Arką w 1979 roku.

 

W Gdyni zdają sobie sprawę, że im lepiej Młyński będzie radził sobie w rozgrywkach ligowych tym mniejsze są szanse na jego pozostanie nad morzem. Kontrakt Mateusza z Arką obowiązuje do końca sezonu 2020/21. Wiele zależy od tego czy gdynianie pozostaną w Ekstraklasie. Jeśli nie, ich pozycja negocjacyjna, wobec kontrahentów będzie znacznie słabsza.

 

A co by zrobił na miejscu Młyńskiego, Janusz Kupcewicz?

 

- Jeśli już chce odejść, Mateusz powinien podążyć moją ścieżką. Jako utalentowany junior miałem oferty ze wszystkich klubów Ekstraklasy, w tym Legii, Górnika, Wisły itd. Ale poszedłem do ligowego beniaminka - Arki Gdynia. Po co? Po to, żeby jak najwięcej grać, tu mogłem być liderem zespołu, a w Legii niekoniecznie. Dlatego Młyński nie powinien, moim zdaniem, iść do Legii, bo będzie miał kłopoty z regularną grą. Popatrzymy co stało się z Mateuszem Szwochem, który po pobycie w Warszawie musiał odbudowywać się w Gdyni - kończy Kupcewicz.

 

Maciej Słomiński