Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2019-10-07

Wisła Płock kontynuuje swoją świetną passę. W piątkowy wieczór "Nafciarze" pokonali 4-1 Arkę Gdynia, dzięki czemu zrównali się punktami z trzecią w tabeli Lechią Gdańsk. Podopieczni Radosława Sobolewskiego pierwszy raz w tym sezonie zdołali zdobyć więcej niż dwa gole, lecz nie było to jedyne warte uwagi osiągnięcie.

 

Do tej pory tylko dwóch trenerów "Nafciarzy" zdołało poprowadzić drużynę do czterech ligowych zwycięstw z rzędu. Byli to - Mirosław Jabłoński i Leszek Ojrzyński. Dzięki zwycięstwu nad gdynianami dołączył do nich teraz Sobolewski. Szkoleniowiec "Nafciarzy" zapewne nie zaprzątał sobie jednak tym głowy przed spotkaniem, a zamiast przeglądać klubowe kroniki, wolał skupić się na pracy.

 

Jej efekty jak dotąd są rewelacyjne. Wisła Płock z Sobolewskim za sterami wygrała już sześć z siedmiu ostatnich spotkań, wychodząc ze strefy spadkowej i zbliżając się do ekstraklasowego podium. Gdy były asystent Macieja Stolarczyka przejmował dowodzenie w szatni płocczan, "Nafciarze" okupowali przedostatnie miejsce w tabeli, mając na koncie tylko jedno "oczko". Podobnie jak ostatnia Arka. Teraz, siedem kolejek później, Wisła przystępowała do starcia z gdynianami z siedmioma punktami przewagi.

 

Ta różnica nie była jednak widoczna, przynajmniej w pierwszych 20 minutach spotkania. To Arka bowiem lepiej weszła w mecz i ciągle stwarzała zagrożenie pod bramką gospodarzy. Davit Schirtładze już w czwartej minucie posłał piłkę do siatki. Nie mógł jednak cieszyć się z gola, bo w momencie, gdy Adam Marciniak zagrywał do niego futbolówkę, znajdował się na pozycji spalonej.

 

Kwadrans później ofsajd ponownie "ukradł" przyjezdnym trafienie. Michał Nalepa dośrodkowywał piłkę z rzutu wolnego z lewej strony boiska. Jego centry, która wpadła do bramki, nie przeciął żaden z partnerów. Był jednak tego bliski Damian Zbozień, a że znajdował się na spalonym, sędzia boczny podniósł chorągiewkę.

Z biegiem czasu do głosu zaczęła dochodzić Wisła. Sygnał do ataku dał w 15. minucie Dominik Furman, uderzając celnie z rzutu wolnego. To właśnie powracający do reprezentacji Polski pomocnik był kluczową postacią w pierwszej akcji bramkowej. 27-latek dokładnie dośrodkował piłkę z rzutu rożnego, dopadł do niej Ricardinho i strzałem głową ucieszył płockich kibiców.

 

Arka nie otrząsnęła się po tym ciosie, a już pięć minut później otrzymała kolejny. Wszystko zaczęło się od dobrej centry Cezarego Stefańczyka. Przedłużył ją głową Piotr Tomasik, po czym Damian Michalski huknął zza pola karnego, odbijając jeszcze futbolówkę od pleców jednego z defensorów. Pavels Steinbors nie miał w tej sytuacji żadnych szans.

 

Miał za to co robić w pierwszej odsłonie meczu. Wisła oddała przed przerwą aż siedem celnych strzałów i, mimo słabego początku, zasłużenie prowadziła.

 

Gdynianie drugą połowę rozpoczęli tak jak pierwszą - ruszając odważnie do ataku. Gospodarze, w pierwszych minutach, szukali swoich szans w kontrach, a jedna z nich okazała się zabójcza. Furman obsłużył prostopadłym podaniem Tomasika, który potwierdził dobrą dyspozycję strzelecką z poprzedniej kolejki. Trzydziestolatek potrzebował jednak dwóch uderzeń, by wpisać się na listę strzelców. Pierwsze świetnie obronił Steinbors.

 

Łotewski golkiper rewelacyjnie spisał się także kilka minut później, gdy w ciągu kilkunastu sekund zaliczył trzy efektowne interwencje. Ani Alan Uryga, ani Tomasik, ani Damian Michalski nie zdołał go jednak pokonać.

 

Nadzieję na czyste konto mógł mieć Thomas Daehne, ale na kwadrans przed końcem piłkarze Arki znaleźli na niego sposób. Duża w tym zasługa Marcina Budzińskiego, który obsłużył kapitalnym zagraniem Michała Nalepę. Rozgrywający gdynian popisał się niezwykle precyzyjnym strzałem, zdobywając bramkę honorową. Kilka minut później mógł paść gol kontaktowy, skończyło się jednak tylko na słupku i strachu po stronie gospodarzy. Wynik ustalił w doliczonym czasie gry wprowadzony z ławki Mikołaj Kwietniewski, uderzając piłkę z woleja. Była to jego pierwsza bramka w Ekstraklasie. 

 

Wisła Płock pokonała Arkę Gdynia 4-1 i zameldowała się na czwartej lokacie w ligowej tabeli. Mimo trzech zdobytych goli, "Nafciarze" wciąż są jedyną ekipą w górnej połowie tabeli z ujemnym bilansem bramkowym.

 

Tomasz Brożek