Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2019-09-20

Zarówno beniaminek, jak i ekipa z Trójmiasta pokładają ogromne nadzieje w sobotnim meczu 9. kolejki PKO Ekstraklasy. Ełkaesiacy zajmują ostatnie miejsce w tabeli, zaś przedostatni są Arkowcy, którzy w poprzedni weekend przegrali w Bełchatowie z Rakowem 0:2.
 

- Gdybyśmy znali odpowiedź, dlaczego tak się stało, to do porażki by nie doszło. Gra nie wyglądała płynnie z naszej strony. Wyjazdy w tym sezonie nam ewidentnie nie leżą. Można mówić, że brakuje determinacji, ale przecież byliśmy naładowani na spotkanie. To nie jest to, co chcielibyśmy uzyskać - mówił po tamtym spotkaniu Jan Łoś.


19-letni piłkarz pełni rolę ofensywnego pomocnika lub napastnika, ale przede wszystkim gra jako młodzieżowiec, co wiąże się również dodatkową odpowiedzialnością, a także rywalizacją o miejsce w składzie.


- Ten przepis o młodzieżowcu z jednej strony daje nam gwarancję jednego miejsca, ale to jest dodatkowa odpowiedzialność, a także rywalizacja, bo jest nas więcej. Jeśli masz zapewnione granie dla młodzieżowca, to każdy z nich musi zasuwać, by to pokazać. Chęć pomocy drużynie jest istotna. Każdy musi dawać z siebie wszystko i wspólnie musimy na to pracować - podkreślił gracz Arki Gdynia.

 

Nie da się jednak ukryć, że w Gdyni ostatnio dzieje się całkiem dużo. Pod koniec sierpnia doszło do zmiany prezesa, a później jeszcze przyszło kilku nowych piłkarzy. Udało się odnieść pierwsze ligowe zwycięstwo (z Górnikiem Zabrze) a później podczas przerwy reprezentacyjnej, była okazja, by zespół obył się ze sobą.

 

- Przez kilka czy kilkanaście dni nie zmieni się stylu. Za każdym razem ćwiczymy schematy pod poszczególnych przeciwników. Nie odkrywamy Ameryki, choć za każdym razem mamy pewien plan. Przede wszystkim zawsze plan na każde spotkanie to je wygrać. Smutno, że w Częstochowie się nie udało.

 

Chcieliśmy przyjechać, dyktować warunki i realizować rzeczy zakładane na treningach. Wszyscy widzieli, jak to wyglądało. Pozostaje uderzyć się w pierś i pracować dalej - powiedział Łoś.

 

A w najbliższą sobotę Arkowcy będą mieli doskonałą okazję do tego, by wrócić na właściwe tory, bo zagrają na wyjeździe z ostatnim w tabeli ŁKS-em Łódź.

 

- To beniaminek, który wszedł do PKO Ekstraklasy. Starają się grać w piłkę, wymieniają dużo podań. Musimy maksymalnie się skoncentrować i dać z siebie wszytko, żeby ich pokonać. Analizujemy ich mankamenty i spróbujemy je wykorzystać - zapowiedział gracz gdyńskiej Arki.

 

Początek spotkania na Stadionie Miejskim w Łodzi w sobotę o 15:00. Transmisja w nSport+.

 

Krzysztof Sędzicki