Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2019-03-04

Kolejorz przystąpił do tego spotkania podbudowany zwycięstwem nad Legią Warszawa, po którym awansował na piąte miejsce w tabeli. Z kolei 11. w ligowym zestawieniu Arka zapomniała już jak się wygrywa - ostatni raz schodziła zwycięska z boiska w listopadzie (4:1 z Wisłą Kraków). W kolejnych siedmiu meczach podopieczni Zbigniewa Smółki wywalczyli jedynie dwa punkty i potrzebują ich jak kania dżdżu, wszak strefa spadkowa coraz bliżej.

 

Myliłby się ten, kto pomyłaby, że Lech będzie forsował tempo tego spotkania. Kolejorz co prawda kontrolował przebieg wydarzeń na murawie, ale nie przekładało się to na nękanie Pavelsa Steinborsa strzałami. W ekipie Adama Nawałki brakowało przede wszystkim ostatniego podania, a co za tym idzie - wykończenia akcji. To samo można powiedzieć o Arce, tyle że rzadziej gościli pod polem karnym Lecha. Piłkarzom obu drużyn nie brakowało oczywiście zaangażowania, ale kibice nie przychodzą na stadiony, by oglądać festiwal wślizgów tudzież walki bark w bark.

 

W 39. minucie Lech w końcu przeprowadził składną akcję i skończyło się bramką. Robert Gumny uruchomił na prawej flance Kamila Jóźwiaka, ten ambitnie ruszył pod linię końcową i po jego dośrodkowaniu piłkę do siatki wpakował Christian Gytkjaer. Dla Duńczyka była to piąta bramka w piątym kolejnym meczu w Poznaniu.

Po zmianie stron na groźny strzał z dystansu zdecydował się Nabil Aankour, ale dla miejscowych skończyło się tylko na strachu - piłka poszybowała nad poprzeczką. Próbował także Maciej Jankowski, zdołał celnie uderzyć, Jasmin Burić był jednak na posterunku. Podobnie było kilka chwil później, kiedy to napastnika gości obsłużył Michał Janota - strzał Jankowskiego z powietrza także obronił bramkarz Lecha.

 

W 83. minucie w polu karnym upadł Timur Żamaletdinow, sędzia sprawdzał, czy nie było przewinienia Christiana Maghomy, jednak ostatecznie zdecydował się kontynuować grę. W ostatniej minucie podstawowego czasu gry swoją okazję, po dośrodkowaniu z lewej strony, miał Rafał Siemaszko, uderzył piłkę jednak nieczysto i ta pofrunęła niewiele nad poprzeczką.

 

Kolejna wygrana pozwoliła Lechowi awansować na piąte miejsce w tabeli. Strata poznaniaków do trzeciej lokaty, którą zajmuje Jagiellonia Białystok, wynosi jeden punkt. Pogrążająca się w kryzysie Arka ma dwa "oczka" przewagi nad strefą spadkową.

 

Po meczu Lech Poznań - Arka Gdynia (1:0) powiedzieli:

 

Adam Nawałka (trener Lecha Poznań): "Ciężko wywalczone trzy punkty, ale spodziewaliśmy się trudnego spotkania i takie też było. Po 20 minutach, w których to my dominowaliśmy, piłkarze Arki przejęli inicjatywę. Zbyt głęboko się cofnęliśmy, zbyt nisko przejmowaliśmy przeciwnika, stąd wynikał też brak płynności naszych akcji, które szybko załamywały się po jednym, czy dwóch podaniach. Stąd m.in. pewien taki niedosyt, co do jakości naszej gry. Brawa dla moich piłkarzy za konsekwencję, że grali do ostatniej minuty. W naszej sytuacji, gdzie przegraliśmy pierwsze dwa mecze, najważniejsze były punkty. Żeby grać efektownie i atrakcyjnie, najpierw trzeba zdobywać punkty.

 

Będziemy to spotkanie dokładnie analizować i wyciągać wnioski. Jest na pewno wiele elementów, nad którymi będziemy popracować. Musimy poprawić przede wszystkim jakość rozegrania ataku pozycyjnego. Tak, aby stwarzać sobie te sytuacje i potem je wykorzystywać. To jest nasz główny cel".

 

Zbigniew Smółka (trener Arki Gdynia):

 

"Gratuluję Lechowi zwycięstwa, ale mam pełne przekonanie, że nie było to wygrana łatwa, jakby się mogło wydawać. Pierwsze 20 minut to takie wzajemne szachy i trochę nerwowo +weszliśmy+ w mecz, ale to jest normalne w naszej sytuacji. My potrzebujemy punktów, a jeśli przyjdą te punkty, będzie spokój, a wtedy też będzie spokojniej przy finalizacji sytuacji. Jeśli tutaj, przy Bułgarskiej, potrafimy tworzyć cztery, pięć okazji, które można zamienić na bramki, to buduje to mocno. Mimo porażki, momentami dobrze graliśmy w piłkę. Niestety, przy tak klasowych piłkarzach Lecha, wystarczyła jedna sytuacja. Jóźwiak przepchnął Aanakora, Maghoma nie upilnował Gytkajera i skończyło się to bramką.

 

Jestem przekonany, że z tego wyjdziemy, że będziemy jeszcze punktować w tej lidze i damy miłe chwile swoim kibicom, których teraz mocno zawodzimy. Myślę, że idziemy w dobrym kierunku i koncentrujemy się na dalszej pracy. Przyjdzie spokój i wiara, będzie w stanie płatać figle najmocniejszym w lidze".

 

Lech Poznań - Arka Gdynia 1:0 (1:0)

Bramka: Gytkjaer (39)

Żółta kartka - Lech Poznań: Vernon De Marco, Darko Jevtic.

Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów 18 587.

 

Lech Poznań: Jasmin Buric - Robert Gumny, Thomas Rogne, Nikola Vujadinovic, Piotr Tomasik - Kamil Jóźwiak (90+2. Tymoteusz Klupś), Vernon De Marco, Darko Jevtic (72. Łukasz Trałka), Maciej Gajos, Maciej Makuszewski - Christian Gytkjaer (78. Timur Żamaletdinow).

 

Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Christian Maghoma, Adam Danch, Michael Olczyk - Luka Zarandia (76. Rafał Siemaszko), Adam Deja, Michał Janota, Marko Vejinovic (83. Goran Cvijanovic), Nabil Aankour (62. Maksymilian Banaszewski) - Maciej Jankowski.

 

onet.pl