Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2019-02-11

Piłkarze Arki Gdynia, po owocnym okresie zimowym, musieli uznać przewagę Korony Kielce na własnym boisku. Zawodnicy z Wybrzeża przegrali pierwszy ligowy mecz w 2019 roku 1-2 (0-2). Tym samym kielczanie wskoczyli na czwarte miejsce w tabeli Lotto Ekstraklasy.

 

Po serii wygranych w meczach sparingowych, kibice Arki Gdynia ochoczo przybyli na stadion przy ulicy Olimpijskiej, by wspierać swoich piłkarzy w pierwszym ekstraklasowym meczu  2019 roku. Zwłaszcza, że "Żółto-Niebiescy" walczą o wejście do czołowej "ósemki", a ich rywal - Korona Kielce - potrzebuje punktów, by w tej czołówce się utrzymać. Obie drużyny dzieliły cztery pozycje w tabeli (Korona na 7. miejscu, Arka na 11.) i sześć punktów na koncie.

 

Gospodarze zaczęli od... faulu. Już w 3. minucie Damian Zbozień zaatakował Ivana Jukicia, i zobaczył żółty kartonik. I niestety, pierwsza połowa tego spotkania wyglądała bardziej na "popisy" sędziego, niż ma kunszt piłkarski występujących na murawie zawodników. W 17. minucie za ostry faul na Luce Zarandii, Jakub Żubrowski również zobaczył żółtą kartkę. 

 

Tą swoistą kopaninę przerwał na nieco ponad kwadrans przed końcem pierwszej połowy Felicio Forbes, który idealnie uderzył piłkę po dośrodkowaniu Pućki, kierując ją między słupki gdynian.

 

Gospodarze nie czekali na gwizdek arbitra zwiastujący możliwość udania się na przerwę do szatni, i szukali szansy na wyrównanie. Piłkarze z Wybrzeża atakowali z rzutów rożnych, ale żadna z posłanych przez Michała Nalepę futbolówek nie trafiła między słupki bramki chronionej przez Michała Miskiewicza.

 

Z kolei drugi cios zadali kielczanie. Adnan Kovacević kąśliwie uderzył w kierunku bocznej siatki, i mimo iż Pavels Steinbors robił, na co tylko pozwalało mu ciało, piłka po raz drugi wpadła do siatki Arki.

 

Pierwsza połowa zakończyła się więc prowadzeniem gości z województwa świętokrzyskiego 2-0.

 

Po zmianie stron piłkarze Arki rzucili się do odrabiania strat. W 55. Minucie Maciej Jankowski nie wykorzystał dobrego podania i w sytuacji sam na sam musiał uznać wyższość fizyki nad chęciami - podana do niego piłka odskoczyła od murawy i nie pozwoliła się skierować do siatki.

 

Aż do 74 minuty, kiedy to rajdem w polu karny, popisał się Adam Deja, wyrzucił piłkę pod nogi nadbiegającego Rafała Siemaszki, a ten jako rasowy napastnik nie miał problemu u umiejscowieniem, jej poza linią bramkową.

 

Arka złapała kontakt. Nic to jednak nie zmieniło. To piłkarze z Kielc dopisali do swego konta trzy punkty.

 

Arka Gdynia - Korona Kielce 1-2 (0-2)
Bramki: Rafał Siemaszko (74) - Felicio Brown Forbes (28), Adnan Kovacević (45-karny)


Żółte kartki: Damian Zbozień, Adam Deja, Michał Janota - Jakub Żubrowski


Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 6111

 

Łukasz Razowski