Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2018-12-04

Do prestiżowego i niezwykle ważnego dla kibiców starcia przystąpią we wtorek o godz. 20.30 piłkarze gdyńskiej Arki. Tym razem stawką nie są punkty w lidze, ale awans do ćwierćfinału Pucharu Polski i przedłużenie marzeń o trzeciej z rzędu wyprawie na Stadion Narodowy, co byłoby wyczynem bez precedensu i złotymi zgłoskami zapisało się w historii nie tylko żółto-niebieskich, ale całej, klubowej piłki nożnej w kraju. Zadanie jest jednak arcytrudne, gdyż Arka gra z Jagiellonią Białystok, która skarciła ją w ostatnich tygodniach dwa razy.
 
Szczególnie wspomnienia z drugiej z tych porażek są świeże i bolesne, gdyż doszło do niej nie dalej, jak w ten piątek, gdy „Jaga” ograła żółto-niebieskich 3:1. Wcześniej zespół z Białegostoku okazał się w drugiej, ligowej kolejce lepszy od Arki także w Gdyni, pokonując ją 2:0. Biorąc to wszystko pod uwagę żółto-niebiescy nie mają prawa czuć się dziś faworytem. Jednak gdynianie udowodnili już kilka razy w pucharowych bojach, że nawet przystępując do spotkania w roli Kopciuszka są w stanie popsuć szyki silniejszym ekipom. Trener gdynian Zbigniew Smółka liczy, że podobnie będzie we wtorek wieczorem.
 
- Od początki mojej pracy w Arce graliśmy dwa spotkania z Jagiellonią, w obu byliśmy słabsi i przegraliśmy - mówi Zbigniew Smółka. - W tej chwili nie liczy się nic innego, jak tylko żeby pokazać, iż w trzecim starciu możemy być lepsi. Zrobimy wszystko, aby wygrać. To jest najważniejszy mecz, szczególnie dlatego, że dla mnie gra w Pucharze Polski jest bardzo istotna.
 
Poniedziałek upłynął zawodnikom i trenerowi na wnikliwej analizie przegranego starcia z Jagiellonią. Smółka niektórych piłkarzy wzywał też na indywidualne konsultacje, podczas których nie zamierzał klepać ich po plecach. Szkoleniowiec nie ukrywał, że z postawy wielu zawodników w Białymstoku jest niezadowolony.
 
- Było zbyt wiele błędów. Musimy je wyeliminować. Mam w kadrze zawodników, którzy grają inaczej na wyjeździe, a inaczej u nas w domu. Zamierzam z nimi po męsku porozmawiać - zapowiadał trener Smółka jeszcze zanim przystąpił do dyscyplinowania podopiecznych i analizy przegranej z Jagiellonią.
 
Arka w poprzednich rundach Pucharu Polski przeciwko Śląskowi Świętochłowice i Huraganowi Morąg wystawiała rezerwowy skład. Jednak jej gra szczególnie na Mazurach zbyt dobrze, delikatnie to ujmując, nie wyglądała. Teraz czas eksperymentów się skończył i trener zamierza wypuścić na boisko wszystkich, dostępnych zawodników, którzy są w najwyższej formie.
 
Sytuację utrudniają jednak kontuzje Frederika Helstrupa oraz szczególnie Mateusza Młyńskiego, który mógłby być rozpatrywany do gry w pierwszym składzie. Tymczasem zgodnie z regulaminem PP jeden młodzieżowiec musi pojawić się na boisku. Dlatego w bramce stanie Kacper Krzepisz, który jako jeden z nielicznych dublerów pokazał się z dobrej strony w Morągu. Trener nie chce też słyszeć, że zawodnicy mogą czuć się zmęczeni po piątkowym meczu z Jagiellonią. Jak mówi, wszyscy mają walczyć.

Szymon Szadurski