Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2018-10-26

Arka Gdynia w sobotę przyjedzie do Gdańska, by zrewanżować się za pięć ostatnich porażek z Lechią. Adam Marciniak czuje, że jego drużyna jest na to gotowa. To dla niego również szansa na osobiste odczarowanie gdańskiego stadionu.

 

Zawodnicy Arki Gdynia przygotowują się do meczu z Lechią Gdańsk. Przygotowania przed derbami nie różnią się wiele od tych przed pozostałymi spotkaniami.

 

- W tym tygodniu zamieniłem auto na nogi i ciągle biegam na treningi - zażartował Adam Marciniak.

 

- Przygotowania z punktu widzenia treningów nie różnią się niczym w porównaniu do innych spotkań ligowych. Wykonaliśmy taką samą pracę. Jeśli chodzi o sferę mentalną, zawsze czuć derby od kilku dni i to bardzo dobrze. To jedno ze spotkań, na które się czeka. Po to się trenuje, by rozgrywać spotkania z takimi drużynami. Będziemy przygotowani optymalnie i nie możemy się doczekać tego, kiedy zacznie się to spotkanie - dodał kapitan Arki.

 

Również trenerzy - czy to Leszek Ojrzyński jak to miało miejsce w poprzednim sezonie, czy Zbigniew Smółka - tak samo podchodzą do pracy z drużynami. - Przygotowania różnią się tak, jak zawsze ma to miejsce w przypadku tych trenerów, mających inny pomysł na drużynę. To praca, którą trzeba wykonać i trenerzy nas monitorują. Nie wiem czy potrzeba tu dla nas dodatkowej motywacji, każdy na to spotkanie jest gotowy. Nikt nie serwował nam jeszcze Bitwy pod Grunwaldem - stwierdził Adam Marciniak.

 

- Dziennikarze lubują się w statystykach, tajnych sztuczkach, a my gdybyśmy przygotowywali się w inny sposób, to znaczyłoby że inne spotkania traktujemy niepoważnie. Na treningach dajemy z siebie wszystko i jesteśmy gotowi jak na każde spotkanie. Wiemy, ile możemy zyskać w oczach kibiców. Możemy się wpisać do historii jako pierwsza drużyna, która wygrała derby z Lechią. To kwestia doboru taktyki i zadań. Pracujemy nad tym - przyznał obrońca Arki.

 

Dotychczas Adam Marciniak grał sześć razy przeciwko Lechii w Gdańsku i za każdym razem przegrywał. - Nie jestem przesądny. Skoro nigdy nie wygrałem w Gdańsku, najwyższy czas żeby tego dokonać. Długo siedziały w nas mecze z ubiegłego sezonu, bo bolały bardzo. Przegraliśmy dosyć gładko tydzień po tygodniu, ale już o tym nie rozmawiamy, bo takie rozpamiętywanie do niczego by nie prowadziło. Nasze rozmowy dotyczą bardziej nadchodzącego spotkania, nie tego co było - wyjaśnił piłkarz.

 

Derby Trójmiasta to kolejne spotkanie o takim charakterze w karierze Marciniaka.

 

- Wszędzie poziom rywalizacji jest najwyższy, szczególnie między kibicami, podobnie jak nienawiść. Derby Trójmiasta bardziej przypominają mi derby Śląska, gdzie każdy klub ma swój bastion, w przeciwieństwie do Łodzi i Krakowa. Jak byłem kibicem w Łodzi, trzeba było uważać, w której jest się dzielnicy. Każde derby na świecie mają to do siebie, że atmosfera jest bardzo gorąca. Derby Trójmiasta się w to wpisują. Ubolewam, że jak jeździmy na mecz wyjazdowy, to nie ma naszych kibiców, bo nie ma się z kim cieszyć - ocenił.

 

Mimo napiętej atmosfery pomiędzy kibicami, piłkarze w ostatnich wypowiedziach pokazali, że szanują się nawzajem.

 

- Szacunek musi być dla wszystkich i zawsze był, może z wyjątkiem małego incydentu podczas ostatnich derbów. Nic się tu nie zmienia ze strony Arki Gdynia. To przede wszystkim sport, a w nim szacunek do rywala jest podstawą - podkreślił kapitan Arki.

 

 Michał Gałęzewski