Przyszedł pan do Arki jako napastnik czy pomocnik?
Dobre pytanie... Zagram tam, gdzie ustawi mnie trener. Najlepiej czuję się jako ofensywny, środkowy pomocnik. Ewentualnie mogę grać w dwójce z przodu, wtedy jako ten "podwieszony" napastnik. Natomiast nie jestem nominalnym skrzydłowym. Oczywiście przy wymienności pozycji mogę znaleźć się i na tej pozycji. Wszystko zależy od tego, jak układa się mecz.
Ile goli gwarantuje pan wiosną?
Przede wszystkim chcę grać i to grać dobrze, by było widać jakość. Wówczas bramki przyjdą samoistnie, choć na tym najbardziej się nie skupiam. Nigdy przecież tych goli nie zdobywałem nie wiadomo ile.
Czego zabrakło, aby w debiucie w Arce strzelił pan gola? Mam tutaj na myśli przede wszystkim tę sytuację, gdy bramkarz Cracovii wypuścił piłkę w polu bramkowym.
To była zupełnie abstrakcyjna sytuacja. Nie spodziewałem się, że bramkarz "wypluje" piłkę. W pewnym momencie zobaczyłem, że jednak mi ona ucieka. Miałem przed sobą jeszcze obrońcę. Próbowałem go ominąć, aby "wydziubać" piłkę, podać ją, aby ktoś inny z Arki uderzył, bo dla mnie na oddanie strzału nie było szans.
Arka nie wygrała od sześciu meczów ligowych. Czy z tego powodu widzi pan większe poddenerwowanie w szatni?
Nie. Atmosfera w szatni jest bardzo fajna. Zresztą nie powinno i nie może tak być, że przez pryzmat wyniku zaczyna się coś w tym względzie psuć. Jeśli coś takiego by nastąpiło, zaszkodziłoby drużynie. Najlepsza recepta na takie sytuacje to dalej robić swoje, gdyż wykonana praca na pewno zaprocentuje.
Czym bliżej poniedziałkowego meczu z Termaliką zapewne jednak będziecie rozmawiać ze sobą, że bez wygrania tego spotkania można zapomnieć o awansie do grupy mistrzowskiej?
Górna ósemka to drażliwy temat. Czasem tak się zdarza, że z teoretycznie łatwiejszym przeciwnikiem gra się trudniejszy mecz, a z mocniejszym - łatwiejszy. Dlatego bez względu na rywala w każdym spotkaniu trzeba tak samo biegać i pracować na boisku.
więcej: sport.trojmiasto.pl