Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2017-09-19  - Autor: Skubi

Najważniejszy jest końcowy wynik, a ten okazał się korzystny dla Arki - zgodnym chórem podkreślali po meczu Arkowcy. Nasi zawodnicy zwrócili też uwagę, że fakt rozegrania dziś 120 minut nie powinien mieć znaczenia dla piątkowego spotkania w lidze, bo trener zabrał ze sobą na Śląsk niemal całą kadrę i ma z kogo wybierać zespół na mecz z Piastem.
 
 
Krzysztof Pilarz (Arka):
 
- Warunki do gry były ciężkie, ale jednakowe dla obu drużyn. Zarówno ja, jak i bramkarz rywali mieliśmy takie same warunki do bronienia. Cieszę się , że udało się zanotować kilka dobrych interwencji, a przede wszystkim z tego, że wygraliśmy i awansowaliśmy dalej.


Trener zawsze przygotowuje kartkę z zawodnikami, którzy wykonują rzuty karne i tak też było przed tym meczem. Jakby doszło do rzutów karnych to myślę, że skorzystałbym z niej i wybronił „jedenastki”.


Bramka Luki była przepiękna, a przede wszystkim dała nam zwycięstwo.


Trzeba się cieszyć z tego, że wygrywamy w Pucharze Polski. To jest najważniejsze. Życzyłbym sobie, żeby zawsze tak było, żebyśmy doszli do finału i go wygrali.

 

 

Paweł Moskwik (Podbeskidzie):

 

- Na gorąco po meczu nie mam pojęcia, co zadecydowało, że ostatecznie odpadliśmy z pucharu. Przyjdzie czas na to, żeby to przeanalizować. Wielka szkoda, że nie udało się tego awansu wywalczyć, bo cała drużyna zasuwała 120 minut, aby móc zagrać w kolejnej rundzie.

 

Tak samo, jak musimy zapominać o zwycięstwach, tak samo musimy zapomnieć o tej porażce i myśleć tylko o kolejnym meczu. Teraz już została nam tylko liga. Przygoda w pucharze była fajna, ale szkoda, że tak szybko się dla nas skończyła.  

 

Gdy byłem sfaulowany przez Mateusza Szwocha nie bardzo kojarzę, jak to się stało. Leżałem na ziemi, nie widziałem tego. 

 

 

Marcin Warcholak (Arka):

 

- Liczy się końcowy rezultat, a dziś wygraliśmy po ciężkim boju 2:1. Myślę, że mecz mógł się podobać, bo zarówno Podbeskidzie, jak i Arka, mieliśmy sporo sytuacji, ale cieszy najbardziej to, że przechyliliśmy szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

 

Rok temu w 1/8 tez wygraliśmy na wyjeździe z KSZO Ostrowiec, ale tam nie było dogrywki. Dziś ciężkie 120 minut, ale zapominamy o tym co było, bo teraz się liczy ćwierćfinał i czekamy na kolejnego rywala.

 

Już w piątek gramy w Gliwicach, ale myślę, że dramatu jakiegoś nie będzie, bo przyjechało nas tu aż 26-ciu, więc ktoś będzie odpoczywał, a grać mogą inni. Teraz wracamy do hotelu, a od jutra przygotowujemy się na mecz z Piastem.

 

 

Patryk Kun (Arka):

 

- Chciałem się pokazać z jak najlepszej strony po trzech tygodniach pauzy ze względu na uraz w meczu z Lechem Poznań. Na szczęście z moją kostką jest już ok, bo zupełnie zapomniałem o niej podczas meczu i mogłem skupić się na grze.

 

Cieszę się, że trener dziś dał mi pograć 50 minut. Szkoda, że nie udało się strzelić bramki, bo miałem jedną niezłą sytuację, ale też udało się kilka razy dośrodkować i stworzyć sytuację kolegom. Wszedłem na boisko, żeby trochę porozrywać szeregi Podbeskidzia, bo już byli trochę zmęczeni. Na to uczulał mnie trener, żebym brał na siebie grę i starał się robić z przodu przewagę.

 

Mimo, że to był pierwszy mecz po tej przerwie, ale myślę, że wyglądało to w miarę OK i będzie wyglądało z czasem jeszcze lepiej. Może jeszcze trochę brakowało czucia piłki, bo jednak co innego trening, a co innego mecz, ale z każdą minutą na boisku na pewno będzie lepiej.

 

Jutro trener będzie podejmował decyzję, kto zostaje tutaj na Śląsku, czy może ktoś wróci już do Gdyni. Ja liczę na to, że z Piastem dostanę szansę gry, ale nie wiem, czy od pierwszej minuty, czy z ławki.

 

 

Polsat Sport, AR, kk, Skubi