TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności > Wywiady

27.11.2006

Wojciech Wąsikiewicz: Jestem czysty, Arka też

Jacek Milewski, prezes Arki Gdynia, został aresztowany na trzy miesiące. Ma 11 zarzutów korupcyjnych. Jednym z nich jest udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która ustawiała wyniki spotkań piłkarskich. Nieoficjalnie wiadomo, że zarzuty dotyczą sezonu, kiedy Arka wywalczyła awans do I ligi. Dyrektorem klubu był wtedy Wojciech Wąsikiewicz, znajomy Ryszarda F., który jest głównym podejrzanym w piłkarskiej aferze korupcyjnej.

Przestraszył się Pan, kiedy zatrzymano Milewskiego?

Nie, ale byłem zszokowany. Biedny ten Jacek, szkoda mi go. Co prawda moje odejście z Arki nie odbyło się w zbyt miłej atmosferze, mogę mieć o to do niego pretensje, ale współczuję mu, solidaryzuje się z nim.

A może po prostu boi się Pan, że po zeznaniach Milewskiego i zatrzymanego razem z nim kierownika drużyny Wiesława Kędzi, będzie Pan kolejną osobą oskarżoną o korupcję?

Oczekuje pan, że powiem, iż graliśmy nieczysto? Przecież gdybym cokolwiek wiedział, natychmiast bym się z tym zgłosił. Nie może pan mnie pytać, czy boję się, że mnie zamkną. Bo za chwilę to pan może kogoś przejechać na czerwonym świetle i pójdzie siedzieć. A nie ja.

Nie wydaje się Panu dziwne, że zatrzymano już Milewskiego, byłego trenera Arki Mirosława D., a Pana nikt się nie czepia?

W przypadku Jacka to jakieś nieporozumienie, a Mirek - z tego co wiem - ma zarzuty dotyczące jego pracy w Polkowicach.

To może pomagał Pan chociaż kontaktować się prezesowi Arki z Pana kolegą Ryszardem F.?

F. znam i nie będę się tego wypierał. Ale poznałem go, zanim jeszcze zaczął się interesować piłką. Pracowałem wtedy w Olimpii Poznań, a on przychodził do nas w interesach. Poznaliśmy się, kontaktowałem się z nim w tym trudnym dla polskiej piłki okresie i nie zamierzam się tego wypierać. Przecież życzenia na imieniny czy święta nie mają nic wspólnego z matactwem.

Czyli uważa Pan, że 12 karnych dla Arki w sezonie, w którym wywalczyła awans do ekstraklasy, to przypadek?

Mieliśmy dużo jedenastek i ktoś zrobił z tego aferę, potrafił to sprzedać tak, aby skrzywdzić Arkę. Nikt już nie pamięta, że w poprzednim sezonie, mieliśmy tylko jednego karnego. A należało nam się więcej - tylko w Warszawie, z Polonią, powinniśmy dostać dwa karne w ciągu kilkudziesięciu sekund! Ale nie robiliśmy afery. Wygląda na to, że Arka jest dla kogoś ością w gardle.

Ma Pan kogoś na myśli?

Nagonka na Arkę zaczęła się po meczu z Mławą, kiedy strzeliliśmy bramkę z prawidłowego karnego w doliczonym czasie. Mieliśmy pecha, bo kilka dni wcześniej wybuchła afera z meczem Kujawiak - ŁKS, kiedy goście kończyli mecz w ósemkę. Powiązano dwie sprawy i odtąd byliśmy pod lupą. Po meczu z Mławą jeden z członków PZPN złożył doniesienie do władz związku, że pod stołem poszły pieniądze. Sprawą zajęła się prokuratura i kiedy okazało się, że jesteśmy niewinni, osoba, która na nas doniosła, szybko się z tych oskarżeń wycofała.

Mówi Pan o meczu z Mławą, ale przecież było dużo innych spotkań, m.in. z Zagłębiem, ŁKS, czy wcześniej baraże ze Śląskiem, kiedy dostawaliście podejrzane karne, rywale często kończyli mecz w osłabieniu...

Najważniejsze mecze, które dały nam awans do I ligi, rozgrywaliśmy po spotkaniu z Mławą. Na nasze mecze wysyłano najlepszych sędziów i obserwatorów, a my pokonaliśmy Bełchatów, Kujawiaka, zremisowaliśmy w Łodzi z Widzewem. Potwierdziliśmy, że zasługujemy na awans i wywalczyliśmy go na boisku.

Czyli twierdzi Pan, że jest czysty?

Zdecydowanie tak! Ludzie muszą zrozumieć, że czasami wyssanymi z palca oszczerstwami można zrobić krzywdę. Wiem, jakie legendy o mnie krążą, ale zaznaczam - żadnych układów w II lidze nie było. Grzegorz Kubicki, Gazeta Wyborcza



{--main-gallery--}

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia